Barbie City Shine #4

Witam serdecznie:)
Tak jak obiecałam wracam z nową notką i nową lalką do zaprezentowania. Być może wielu z Was ziewnie teraz ze znużenia, gdyż post ten traktować będzie w dalszym ciągu o serii City Shine. 

Na samym początku kolekcjonowania ujrzałam na allegro kilka niezwykle szykownie wystylizowanych lalek, na dziwnych (dla mnie) ciałkach i w stosunkowo niskich cenach. Uznałam je za idealny początek kolekcji i postanowiłam zebrać całą serię. Na pierwszy ogień poszła blond Mackie, którą przedstawiłam Wam w zeszłym tygodniu. Dziś pora na jej koleżankę, brunetkę o moldzie Aphrodite




Wraz z nią przybyła kolejna, lecz jej tożsamość zdradzę następnym razem. Obie podobały mi się tak bardzo, że nie mogłam podjąć decyzji, którą wybrać. Dylemat dotyczył jednak tylko kwestii kolejności zakupu, ponieważ wiedziałam, że będę dążyć do skompletowania całej serii. Aphrodite przyciągała mnie jak magnes. Wydała mi się tak wyjątkowa, że byłam pewna, że lada chwila zniknie z allegro wykupiona przez innych kolekcjonerów. A tym czasem niedobitki do dziś dzień pałętają się po portalach aukcyjnych i nikt ich nie chce kupić... Wszędzie jest pod dostatkiem tej lalki, co na początku na prawdę mnie dziwiło. Dopiero kilka miesięcy później zorientowałam się, że większość lalkowych zbieraczy i badaczy preferuje starsze Barbie...:) Ja zachłysnęłam się nowoczesnością i elegancją tych lalek i o innych nie chciałam słyszeć. Superstar? A tfu! Jak się okazało było to typowe zauroczenie. Panny chwilowo przysłoniły mi lalkowy świat do tego stopnia, że założyłam sobie, że będę kolekcjonować tylko Barbie z serii The Look. Za kolejny cel obrałam sobie Barbie Red Carpet, a na końcu City Shopper. Eh.... 

Wróćmy jednak do prezentacji naszej modelki. Na powyższym zdjęciu lala dumnie prezentuje swoje pudło, z którego została bardzo szybko wyjęta. (O tym dlaczego wyjmuje lalki z pudeł, innym razem). A tak prezentowała się w stanie NRFB (never removed from box)




Pudełko podobało się mojej mamie, która namawiała mnie bym nie wyjmowała z niego lalki. Miała rację mówiąc, że przypomina mini gablotkę. Jednak nie mogłam się powstrzymać i pozbawiłam ją stanu NRFB, czego oczywiście nie żałuje. Dzięki temu mogę ją szczegółowo zaprezentować na tym blogu :). Dodam, że samo rozpakowanie lalki nie było łatwe i przyjemnie.... jej głowa była  zabezpieczona plastikowym wspornikiem, który zapobiega stykaniu się lalki z wewnętrzną tekturką: 




Straszne, prawda??? Grube, plastikowe żyłki wbite bestialsko w głowę lalki! Zastanawiam się, czy nowsze lalki playline też są w ten sposób przytwierdzane do pudełek. Zapewne niedługo się przekonam:) 

Gdy uwolniłam mój nowy nabytek z uprzęży, mogłam wreszcie przyjrzeć się z bliska najpiękniejszej lalce z serii. Muszę przyznać, że zazdroszczę jej stylizacji. Wszystko, co lalka ma na sobie trafia idealnie w mój modowy gust. Projektant serii - Bill Greening stworzył tutaj na prawdę stylową lalkę. To chyba dlatego musiałam ją mieć w trybie natychmiastowym. 

Zachwyca mnie materiał, z którego uszyta jest sukienka: czarno srebrna, połyskująca koronka. Krój sukni jest bardzo prosty, dzięki temu stylizacja jest wyważona i nie nazbyt strojna. Podziwiam tu również dużą kopertówkę, która świetnie pasuje do prostej sukienki i bucików. 




Afrodyta wygląda jak celebrytka zdjęta rodem ze ścianki :) 




Jednak przyznam szczerze, że lalka ta nie należy do najbardziej fotogenicznych. Żadne zdjęcie nie ukazuje jej uroku i elegancji. Na żywo to istne cacuszko, szkoda, że nie mogę tego w pełni oddać za pośrednictwem fotografii. Musicie sami ją kupić! Nie ma wyjścia! 
Poniżej kilka szczegółów, które bardzo cenię w tej Barbie: 

Rootowane rzęsy:



Buty, jakie sama chciałabym mieć:



Kolczyki, które "dyndają", zamiast brzydko sterczeć, jak to często bywa w przypadku biżuterii u innych lalek:



Makijaż utrzymany jest w galowym stylu, podobnie jak u reszty pań z tej serii: szałowe oczy, pomalowane opalizującymi cieniami i z czarnym akcentem + usta w stonowanym kolorze. Zarówno Aphrodite, jak i Mackie (i pozostałe koleżanki różnież) mają kocie oczy i patrzą nimi w uwodzicielski sposób z pod ciężkiej od rootowanych rzęs powiek. Usta pozostają zmysłowe i delikatnie błyszczące, jakby muśnięte tylko błyszczykiem. A teraz włosy....




Wykonane z dobrej jakości tworzywa (saran?), długie, gęste, błyszczące i miękkie w dotyku... nie mam do nich absolutnie żadnych zastrzeżeń! Dwa pasma okalające ładnie czoło są zebrane z tyłu głowy i związane gumką recepturką, która jest w kolorze włosów. 


Sukienka posiada elegancką podszewkę, która chroni koronkę przed zniszczeniem przy ewentualnym przebieraniu lalki: 
Z uwagi na długie rękawy kreacji nie ma w zestawie bransoletki.




A oto nasza modelka w stroju Ewy:




Typ ciałka to Model Muse z prawym ramieniem prostym i lewym zgiętym. Odcień skóry - Neutra. Zwróćmy uwagę na prawą dłoń lalki - jej paluszki są złączone, aby łatwiej było wdziać rękaw sukni. 




Sygnatura na pupie mówi, iż lalka została wyprodukowana w Indonezji:




Na koniec kilka zdjęć:












Do zobaczenia za tydzień!
Pozdrawiam!

Komentarze

  1. i ja miałam Ją w rękach - ślicznotka, że hej!
    przywiodła mi na myśl Dalidę - więc tym bardziej
    mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem zrobiłaś jej bardzo ładne zdjęcia, bo patrząc na nie zapragnęłam te lalkę mieć. ;) Oglądałam ją kilka razy w sklepach, ale nie podobała mi się tak jak na Twoich zdjęciach. Może nie trafiałam ładnych egzemplarzy, a może ta lalka bardzo zyskuje na rozpakowaniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie cieszę się, że moje zdjęcia choć robione kalkulatorem, skłoniły kogoś do kupna.:) nie ma dla mnie chyba większej satysfakcji w blogowaniu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Happy Family Midge 2002 czyli Wielka Paka cz. 3

Sparkle Beach Barbie 1995

29 lipca Czwarta rocznica bloga