My Favourite Malibu Barbie 2009
Ostatnio praca na blogu ruszyła wielką parą, ponieważ postanowiłam korzystać póki mam więcej wolnego czasu. Od września może być różnie, ponieważ mój synek idzie do przedszkola (2 i pół roku), a ja do (jakiejś) pracy.
Poza tym zbliża się druga rocznica bloga i wypadałoby trochę nadgonić ze wpisami. Kolejka lalek jest bardzo długa, bo niestety wciąż częściej kupuję niż piszę. Raz obiecałam już sobie i Wam, że dopóki nie pokaże wszystkich lalek, nie kupię nic nowego ale potem, jak na złość trafiały się TAKIE OKAZJE...
No ale wróćmy do porządku chronologicznego, zgodnie, z którym po Ballerinie 1976 kolej na....
My Favourite Malibu Barbie 2009.
Rok 2009 był datą, w której miłośnicy Barbie zostali wręcz zasypani propozycjami lalek kolekcjonerskich. Wszystko z powodu 50
-tej rocznicy produkcji Barbie! Między całkiem nowymi projektami wypuszczono również bardzo wiele reprodukcji. Dziesięć umieszczono w serii "My Favourite". W pierwszym wypuscie znalazly się:
The Original Teenage Fashion Model Barbie 1959
Twist 'n Turn Barbie 1967
Malibu Barbie 1971
Superstar Barbie 1977
Barbie and The Rockers 1986
W drugim wypuście serię uzupełniono o następujące modele:
Brunette Bubble Cut Barbie 1962
Fashion Queen Barbie 1963
Swirl Ponytail Barbie 1964
Black Barbie 1980
Peaches 'n Cream Barbie 1985
Niemal od początku kolekcjonerstwa miałam chrapkę na lalki z tej serii. Już wtedy podobały mi się Barbie Vintage ale było w nich coś, co zniechęcało mnie do kupna którejkolwiek: zniszczenia i usterki. Wtedy zdarzało mi się odrzucić lalkę, której brakowało np butów, czy części garderoby, a o kupnie lalki z pogryzioną stopą, czy ubytkami we włosach to już w ogóle nie było mowy. Po prostu uważałam, że gdy już na coś wydaje pieniądze, to musi to być niezniszczone. Niestety lalki Vintage nierzadko owe defekty posiadają, a im starszy model, tym bardziej nadgryziony zębem czasu. Dlatego idealnym kompromisem były dla mnie właśnie reprodukcje.
Dopiero, gdy zakupiłam swoją pierwszą "repro", zrozumiałam, jak bardzo kocham oryginalne vintage. Nowym pannom po prostu brak duszy!
Pierwszą sprawą jest zapach... stary winyl ma ten specyficzny zapach, który sprawia, że czujemy się, jakbyśmy cofali się w czasie....
I o ile zapach "nowości" u reprodukcji jest czymś, czego obejść się nie da i w żadnym wypadku nie można mieć do producenta o to żalu, to kolejną cechę, którą za chwilę wymienię, firma Mattel powinna uwzględnić tworząc reedycje starych lalek! Mianowicie: odpowiedni dobór tworzyw!
Dla przykładu: jeżeli odtwarza się Barbie Ponytail, to czy nie byłoby miło, gdyby jej włosy były nylonowe, jak u oryginału zamiast np saranowe czy kanekalonowe? Lub: czy nie byłoby wspaniale, uwzględnić również teksturę plastiku czy winylu, tak aby buzia reprodukcji pozostała chropowata/błyszcząca jak u pierwowzoru?
Moim zdaniem to te pozornie nieistotne detale odbierają niektórym reprodukcjom "vintage'owy czar".... Sęk również w tym, że reprodukcje tworzone są przy użyciu dużo nowszych maszyn, a proces ich produkcji przebiega zapewne przy udziale innych rozwiązań technologicznych.
Wyprodukowana przez nie lalka, choćby pod względem designu odwzorowana w każdym calu, nie będzie nosić takich samych śladów produkcji, jak starej generacji pierwowzór. Mam na myśli nie tylko malunek twarzy, który kiedyś nanoszony był ręcznie ale też na przykład linie po odlewach i mnóstwo innych, trudnych do opisania szczegółów.
A teraz przejdźmy do pierwszej reprodukcji, którą zdecydowałam się nabyć. Laleczka ta była wtedy bardzo popularna na Allegro, a jej cena nie przekraczała 160 zł razem z przesyłką.
I tu bardzo żałuję, że nie jestem w posiadaniu oryginalnego pudła. Niestety byłam zmuszona zostawić je na czas nieokreślony w Polsce, gdyż jego gabaryty wykluczały zabranie go do samolotu. Myślę, że pudełko to jest na tyle ważne, że powinnam aktualizować wpis o jego zdjęcia, jak tylko wróci w moje ręce.
Jeżeli ktoś nie orientuje się o czym mówię, zamieszczam jeszcze jedno zdjęcie promocyjne Malibu Barbie (tym razem w stanie NRFB):
Jest to pierwsze pudło, które tak bardzo mi się spodobało, podobnie jak sposób ekspozycji wszystkich dodatków, które sprawia wrażenie, iż wydanie to jest bogate i interesujące.
Po prawej stronie lalki umieszczona jest (bardzo udana zresztą) reprodukcja stroju Lemon Kick # 1465 z roku 1970 (zmieniono jedynie krój majtek).
Poniżej kilka zdjęć Malibu Barbie po opuszczeniu jej tekturowego mieszkanka:
Całokształt jest bardzo miły w odbiorze: Barbie ma śliczne ciałko, które przypuszczam nie odbiega znacznie od oryginału. Użyłam słowa "przypuszczam", ponieważ nigdy nie miałam oryginału w ręce i moje porównania są jedynie na podstawie zdjęć z sieci.
Jedyne, co zwróciło moją uwagę to stopy Barbie, które od przybranej w pudełku pozycji, dziwnie się spłaszczyły . Bądź co bądź lalka ta spędziła w nim już kilka ładnych lat (od roku 2009).
Podsumowując widok z powyższych zdjęć: Malibu Barbie posiada ciałko o korpusie TnT sygnowanym datą 1966, a także część miedniczną i nogi od ciałka TnT ale rączki starszego typu (jak u pierwszej Barbie o charakterystycznych dłoniach z oddzielnym, małym paluszkiem).
Przejdźmy zatem do twarzy. Jako, że nie mam w zasięgu ręki oryginalnej Malibu Barbie, posłużę się zdjęciem promocyjnym z Internetu:
Po lewej oczywiście pierwowzór, po prawej reprodukcja. Na pierwszy rzut oka lalki wydają się być takie same ale po dokładniejszej analizie można znaleźć liczne różnice. Pomijając ułożenie włosów i okularów, lalki odróżnia rysunek brwi oraz ust. Oryginał posiada cieńsze brwi i bardziej podłużny malunek warg. Jednak najbardziej rzucającą się w oczy różnicą jest kształt główki. Reprodukcja z powodów dla mnie niezrozumiałych wygląda, jakby ktoś na wysokości oczu lekko ścisnął jej głowę palcami... "Szczegół" ten smuci mnie od początku i nie potrafię przymknąć na to oka. Zanim Barbie do mnie przybyła, trzymałam kciuki, aby tylko nie wyglądała, jak te "parówko-głowe" reprodukcje, które widziałam w Internecie. Wtedy nie byłam pewna, której z reprodukcji (wydano dwie) dotyczy ten irytujący problem. Do dziś dziwię się, że Mattel na to pozwolił. A może tylko mnie tak bardzo to przeszkadza?
Jeszcze raz rzućmy okiem na kształt główki Malibu Barbie ale tym razem w zestawieniu z inną przedstawicielką moldu Stacey:
Malibu Barbie reprodukcja vs Spiel Mit Barbie
Kto pamięta mój wpis o Spiel Mit Barbie, ten wie, że psioczyłam również na jej kształt głowy, a raczej na jej rozmiar. Teraz wiem, że obie cierpią na przypadłość "głowy - parówki", co u Spiel Mit Barbie widoczne jest bardziej na żywo, niż na zdjęciach. Zwężenie w okolicach skroni jest dodatkowo podkreślone przez malunek oka u Malibu (zwróćcie uwagę na zewnętrzną krawędź), natomiast wąskie i podłużne oczy niemieckiej Barbie znacznie korygują ten defekt (chodzi tu oczywiście o złudzenie optyczne). Zgodzę się z tym, że zwężenie, o którym mówię, jest domeną moldu Stacey w ogóle ale u różnych lalek w różnym stopniu jest to widoczne. U niektórych prawie wcale, u innych, jak u mojej reprodukcji - bardzo.
Pomimo to bardzo lubię moją Malibu. Ma komiksową urodę, tak jak lubię i zgrabne ciałko o ślicznych dłoniach. Lubię również odcień jej karnacji, który kontrastuje z włosami i strojem.
Czasem lubię ją przebierać, bo jest to lalka, której do twarzy w wielu kolorach i krojach.
Nie to co jej siostra Spiel Mit Barbie, z którą zawsze jest problem! Ta, choć mieszka u mnie bardzo długo, dopiero ostatnio została odziana w coś, co dobrze jej pasuje. Sukienka ta podkreśla jej słoneczną urodę (podobnie jak Malibu jest to wydanie plażowe) i dobrze leży na korpulentnym ciałku:
Jest to sukienka od Party Time Barbie 1976 :
Śliczna kreacja, ale góra mojej prawie całkiem się wytarła. Do kreacji dobrałam złote "pilgrim shoes", buty na słupku o charakterystycznym kroju, które często nosiła Barbie w okresie Mod Ery. Te tutaj - śliczne ale nie wiem czy oryginalne. Obuwie lalkowe jest dla mnie najbardziej zagadkową kwestią z uwagi na brak jednoznacznych sygnatur oraz bardzo liczne kopie, niejednokrotnie różniące się tylko jakością plastiku. Ocena czy but pochodzi od Barbie najlatwiejsza jest, gdy posiadamy już choć jedną oryginalną parę w danym kroju. Wtedy można porównać.
Na tym kończę wpis. Wybaczcie chaotyczny wywód... Chyba nie potrafię pisać bez dygresji.
Dobranoc Kochani
N.
Poza tym zbliża się druga rocznica bloga i wypadałoby trochę nadgonić ze wpisami. Kolejka lalek jest bardzo długa, bo niestety wciąż częściej kupuję niż piszę. Raz obiecałam już sobie i Wam, że dopóki nie pokaże wszystkich lalek, nie kupię nic nowego ale potem, jak na złość trafiały się TAKIE OKAZJE...
No ale wróćmy do porządku chronologicznego, zgodnie, z którym po Ballerinie 1976 kolej na....
My Favourite Malibu Barbie 2009.
Rok 2009 był datą, w której miłośnicy Barbie zostali wręcz zasypani propozycjami lalek kolekcjonerskich. Wszystko z powodu 50
-tej rocznicy produkcji Barbie! Między całkiem nowymi projektami wypuszczono również bardzo wiele reprodukcji. Dziesięć umieszczono w serii "My Favourite". W pierwszym wypuscie znalazly się:
The Original Teenage Fashion Model Barbie 1959
Twist 'n Turn Barbie 1967
Malibu Barbie 1971
Superstar Barbie 1977
Barbie and The Rockers 1986
W drugim wypuście serię uzupełniono o następujące modele:
Brunette Bubble Cut Barbie 1962
Fashion Queen Barbie 1963
Swirl Ponytail Barbie 1964
Black Barbie 1980
Niemal od początku kolekcjonerstwa miałam chrapkę na lalki z tej serii. Już wtedy podobały mi się Barbie Vintage ale było w nich coś, co zniechęcało mnie do kupna którejkolwiek: zniszczenia i usterki. Wtedy zdarzało mi się odrzucić lalkę, której brakowało np butów, czy części garderoby, a o kupnie lalki z pogryzioną stopą, czy ubytkami we włosach to już w ogóle nie było mowy. Po prostu uważałam, że gdy już na coś wydaje pieniądze, to musi to być niezniszczone. Niestety lalki Vintage nierzadko owe defekty posiadają, a im starszy model, tym bardziej nadgryziony zębem czasu. Dlatego idealnym kompromisem były dla mnie właśnie reprodukcje.
Dopiero, gdy zakupiłam swoją pierwszą "repro", zrozumiałam, jak bardzo kocham oryginalne vintage. Nowym pannom po prostu brak duszy!
Pierwszą sprawą jest zapach... stary winyl ma ten specyficzny zapach, który sprawia, że czujemy się, jakbyśmy cofali się w czasie....
I o ile zapach "nowości" u reprodukcji jest czymś, czego obejść się nie da i w żadnym wypadku nie można mieć do producenta o to żalu, to kolejną cechę, którą za chwilę wymienię, firma Mattel powinna uwzględnić tworząc reedycje starych lalek! Mianowicie: odpowiedni dobór tworzyw!
Dla przykładu: jeżeli odtwarza się Barbie Ponytail, to czy nie byłoby miło, gdyby jej włosy były nylonowe, jak u oryginału zamiast np saranowe czy kanekalonowe? Lub: czy nie byłoby wspaniale, uwzględnić również teksturę plastiku czy winylu, tak aby buzia reprodukcji pozostała chropowata/błyszcząca jak u pierwowzoru?
Moim zdaniem to te pozornie nieistotne detale odbierają niektórym reprodukcjom "vintage'owy czar".... Sęk również w tym, że reprodukcje tworzone są przy użyciu dużo nowszych maszyn, a proces ich produkcji przebiega zapewne przy udziale innych rozwiązań technologicznych.
Wyprodukowana przez nie lalka, choćby pod względem designu odwzorowana w każdym calu, nie będzie nosić takich samych śladów produkcji, jak starej generacji pierwowzór. Mam na myśli nie tylko malunek twarzy, który kiedyś nanoszony był ręcznie ale też na przykład linie po odlewach i mnóstwo innych, trudnych do opisania szczegółów.
A teraz przejdźmy do pierwszej reprodukcji, którą zdecydowałam się nabyć. Laleczka ta była wtedy bardzo popularna na Allegro, a jej cena nie przekraczała 160 zł razem z przesyłką.
I tu bardzo żałuję, że nie jestem w posiadaniu oryginalnego pudła. Niestety byłam zmuszona zostawić je na czas nieokreślony w Polsce, gdyż jego gabaryty wykluczały zabranie go do samolotu. Myślę, że pudełko to jest na tyle ważne, że powinnam aktualizować wpis o jego zdjęcia, jak tylko wróci w moje ręce.
Jeżeli ktoś nie orientuje się o czym mówię, zamieszczam jeszcze jedno zdjęcie promocyjne Malibu Barbie (tym razem w stanie NRFB):
Zdjęcie z Internetu |
Jest to pierwsze pudło, które tak bardzo mi się spodobało, podobnie jak sposób ekspozycji wszystkich dodatków, które sprawia wrażenie, iż wydanie to jest bogate i interesujące.
Po prawej stronie lalki umieszczona jest (bardzo udana zresztą) reprodukcja stroju Lemon Kick # 1465 z roku 1970 (zmieniono jedynie krój majtek).
Poniżej kilka zdjęć Malibu Barbie po opuszczeniu jej tekturowego mieszkanka:
Całokształt jest bardzo miły w odbiorze: Barbie ma śliczne ciałko, które przypuszczam nie odbiega znacznie od oryginału. Użyłam słowa "przypuszczam", ponieważ nigdy nie miałam oryginału w ręce i moje porównania są jedynie na podstawie zdjęć z sieci.
Jedyne, co zwróciło moją uwagę to stopy Barbie, które od przybranej w pudełku pozycji, dziwnie się spłaszczyły . Bądź co bądź lalka ta spędziła w nim już kilka ładnych lat (od roku 2009).
Podsumowując widok z powyższych zdjęć: Malibu Barbie posiada ciałko o korpusie TnT sygnowanym datą 1966, a także część miedniczną i nogi od ciałka TnT ale rączki starszego typu (jak u pierwszej Barbie o charakterystycznych dłoniach z oddzielnym, małym paluszkiem).
Przejdźmy zatem do twarzy. Jako, że nie mam w zasięgu ręki oryginalnej Malibu Barbie, posłużę się zdjęciem promocyjnym z Internetu:
Po lewej oczywiście pierwowzór, po prawej reprodukcja. Na pierwszy rzut oka lalki wydają się być takie same ale po dokładniejszej analizie można znaleźć liczne różnice. Pomijając ułożenie włosów i okularów, lalki odróżnia rysunek brwi oraz ust. Oryginał posiada cieńsze brwi i bardziej podłużny malunek warg. Jednak najbardziej rzucającą się w oczy różnicą jest kształt główki. Reprodukcja z powodów dla mnie niezrozumiałych wygląda, jakby ktoś na wysokości oczu lekko ścisnął jej głowę palcami... "Szczegół" ten smuci mnie od początku i nie potrafię przymknąć na to oka. Zanim Barbie do mnie przybyła, trzymałam kciuki, aby tylko nie wyglądała, jak te "parówko-głowe" reprodukcje, które widziałam w Internecie. Wtedy nie byłam pewna, której z reprodukcji (wydano dwie) dotyczy ten irytujący problem. Do dziś dziwię się, że Mattel na to pozwolił. A może tylko mnie tak bardzo to przeszkadza?
Jeszcze raz rzućmy okiem na kształt główki Malibu Barbie ale tym razem w zestawieniu z inną przedstawicielką moldu Stacey:
Malibu Barbie reprodukcja vs Spiel Mit Barbie
Kto pamięta mój wpis o Spiel Mit Barbie, ten wie, że psioczyłam również na jej kształt głowy, a raczej na jej rozmiar. Teraz wiem, że obie cierpią na przypadłość "głowy - parówki", co u Spiel Mit Barbie widoczne jest bardziej na żywo, niż na zdjęciach. Zwężenie w okolicach skroni jest dodatkowo podkreślone przez malunek oka u Malibu (zwróćcie uwagę na zewnętrzną krawędź), natomiast wąskie i podłużne oczy niemieckiej Barbie znacznie korygują ten defekt (chodzi tu oczywiście o złudzenie optyczne). Zgodzę się z tym, że zwężenie, o którym mówię, jest domeną moldu Stacey w ogóle ale u różnych lalek w różnym stopniu jest to widoczne. U niektórych prawie wcale, u innych, jak u mojej reprodukcji - bardzo.
Pomimo to bardzo lubię moją Malibu. Ma komiksową urodę, tak jak lubię i zgrabne ciałko o ślicznych dłoniach. Lubię również odcień jej karnacji, który kontrastuje z włosami i strojem.
Czasem lubię ją przebierać, bo jest to lalka, której do twarzy w wielu kolorach i krojach.
Nie to co jej siostra Spiel Mit Barbie, z którą zawsze jest problem! Ta, choć mieszka u mnie bardzo długo, dopiero ostatnio została odziana w coś, co dobrze jej pasuje. Sukienka ta podkreśla jej słoneczną urodę (podobnie jak Malibu jest to wydanie plażowe) i dobrze leży na korpulentnym ciałku:
Jest to sukienka od Party Time Barbie 1976 :
Śliczna kreacja, ale góra mojej prawie całkiem się wytarła. Do kreacji dobrałam złote "pilgrim shoes", buty na słupku o charakterystycznym kroju, które często nosiła Barbie w okresie Mod Ery. Te tutaj - śliczne ale nie wiem czy oryginalne. Obuwie lalkowe jest dla mnie najbardziej zagadkową kwestią z uwagi na brak jednoznacznych sygnatur oraz bardzo liczne kopie, niejednokrotnie różniące się tylko jakością plastiku. Ocena czy but pochodzi od Barbie najlatwiejsza jest, gdy posiadamy już choć jedną oryginalną parę w danym kroju. Wtedy można porównać.
Na tym kończę wpis. Wybaczcie chaotyczny wywód... Chyba nie potrafię pisać bez dygresji.
Dobranoc Kochani
N.
Sliczna ta repro choc oryginal jest wg mnie duzo lepszy ;) Mam oryginal i repro :) Moja Malibu repro w pudelku siedzi i kuka za szybki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Zgadzam się w pełni. Jak tylko się trafi oryginał za dobra cenę - biere. :D
UsuńW ogóle oryginały mają u mnie pierwsze miejsce a reprodukcje to tylko substytuty .
Jak widzę twoje zdjęcia to mnie nawet sentyment ogarnia... Tez miałam Spiel Mit ale chyba to nie jest jednak mój "must have".
OdpowiedzUsuńtym razem bardziej zachwyca mnie REPRO ♥
OdpowiedzUsuńNaprawdę ? :) ja gdybym mogła zamienilabym moja na oryginał Ale najlepiej mieć obydwie ;P
UsuńOstatnimi czasy także nabyłem reprodukcję Malibu Barbie i, choć całość wydania mnie zachwyca, to sama lalka w zestawieniu z oryginalną Malibu wiele traci! Zgadzam się z Tobą, że oczy lalki wyglądają tak, jakby główka była "ściśnięta", przez co twarz traci swój urok...
OdpowiedzUsuń