Barbie The Look Night Out 2016
Do lalek z linii "The Look" mam ogromny sentyment, ponieważ to one zapoczatkowały moją kolekcję. Z tego to powodu śledzę, wszystkie nowości, ukazujące się w ramach tej serii.
Moja wishlista przepełniona jest więc lmodelami "Red Carpet", "City Shopper" i "City Shine":
To, co uwielbiam w tych lalkach to przede wszystkim realistycznie pozujące ciała Model Muse oraz galowy szyk, będący niemalże wizytówką całej serii. Z pośród powyżej zamieszczonych lalek jedne podobają mi się bardziej, drugie mniej, ale nieśmiało przyznam, że chciałabym wszystkie, bo każda ma coś, co ją wyróżnia (no może poza jedną - Red Carpet 2014, brunetka, mold Mackie, morska sukienka na jedno ramię do kolan).
Moje przywiązanie do ciałek Model Muse sprawiło, że po ujrzeniu nowości na rok 2016 straciłam nieco zainteresowanie serią The Look. To co niezmiernie cieszyło innych, mnie zniechęciło: lalki dostały artykułowane ciała. Również błyszczące stroje, które tak uwielbiałam, odeszły w niepamięć. Na cztery lalki tylko dwie ubrano w coś, co przypominało styl poprzednich wypustów, pozostałe lalki prezentowały natomiast outfity bardziej delikatne, w pastelowych kolorach lub o kwiatowych wzorach.
Lalki charakteryzuje również znacznie lżejszy makijaż oraz brak wrootowanych rzęs. Każda z modelek została zapakowana w szersze pudło, gdzie oprócz lalki znajdują się akcesoria: iphone/kosmetyki/kubek z kawą/czasopismo/czy inne. Zmianę stylistyki i dodanie artykulacji interpretuję jako chęć wpasowania się w gust tych kolekcjonerów, którzy uwielbiają bawić się w robienie dioram i umieszczanie w nich lalek w naturalnych, niemalże "ludzkich" pozach. Bardzo często sztywne Model Muse były kupowane tylko dla główek i ubrań, a następnie przesadzane na artykułowane ciałka Fashionistek. Teraz nie będzie to konieczne, ponieważ nowe modele The Look posiadają ciałka o artykulacji w pięciu dodatkowych miejscach: łokcie, kolana, nadgarstki, pachwiny dolne i górne (staw kulkowy).
Warto zwrócić uwagę, że do nazwy na pudełku dodano hashtag "#", co ma sygnalizować, w jakiej konwencji zostały zaprojektowane lalki...
Chociaż osobiście nie przepadam za aplikacjami typu instagram/snapchat itd. to nie przeszkadza mi że, serii nadano odrobinę klimatu mediów społecznościowych. Gadżety, które dodano do lalek doskonale się nadają, by Barbie,jak na modną instagramowiczkę przystało, mogła relacjonować swoje życie w Internecie. Już widzę, te zdjęcia kawy i barbiowych stópek na plaży :D
To posunięcie firmy Mattel interpretuje z kolei, jako chęć dopasowania wizerunku Barbie do obecnie panujących trendów.
Mimo utraty, moich ulubionych cech u lalek z serii The Look, zachwyciłam się kilkoma z nich. Na pierwszy ogień zakupowego szaleństwa poszła murzynka z moldem Mbili o numerze katagolowym DGY09.
Lalkę kupiłam na Allegro podczas ostatniego urlopu. Tak wyglądała NRFB. A tu już po opuszczeniu pudła:
Pierwsze moje wrażenie po odpakowaniu przesyłki: zachwyt. Barbie ta warta była wydanych pieniędzy (była droższa niż blondynka z tej serii). Po wyjęciu lalki z pudełka moje przypuszczenia na temat ciałka sprawdziły się: Barbie była leciutka, jak piórko. Puste, wydmuszkowe ciałko jakoś nie pasuje mi do lalki kolekcjonerskiej, w dodatku tak szykownie wystylizowanej, jak ta.
Kolejnym minusem, który odkryłam, były zabrudzenia fabryczne na buzi lalki. Spójrzcie na policzek lalki blisko ust. Wygląda to, jakby farby odprysła przy nakładaniu różowej pomadki. Na szczęście defekt ten jest słabo widoczny. Znam jednak kolekcjonerów, którzy nie zdzierżyliby takiej usterki, więc jeśli macie podobne wymagania, uważajcie z kupnem tej lalki przez Internet...
Skupmy się jednak na zaletach:
Strój! Sukienka powinna zadowolić najbardziej wybrednych konsumentów! Jest modna, starannie wykonana i dobrze leży na ciałku Barbie. Cekiny, które pokrywają przód kreacji są mocno przyszyte i mimo częstego przebierania, żaden nie odpadł.
Uzupełnieniem kreacji są czarne sandałki na wysokim obcasie, srebrna kopertówka i bogata biżuteria (gruba bransoleta oraz wiszące kolczyki). Wzory dodatków to "odgrzany kotlet" z zeszłorocznych wypustów City Shine i Red Carpet ale są na tyle uniwersalne, że pasują i do tej stylizacji.
Rekompensatą jest zestaw poniższych akcesoriów:
Szminka i róż są funkcjonalne (można je otwierać i zamykać). Na ekranie telefonu widać stronę podobną do Twittera ale skala tego przedmiotu jest tak mała, że trzeba się dobrze przyjrzeć. Wszystkie te dodatki są bardzo realistyczne i na pewno stanowią skarb dla twórców dioram.
Bardzo podoba mi się również fryzura oraz twarz lalki. Włosy są krótkie, mocno skręcone i zebrane na czubku głowy w kok. Buzia lalki oparta jest na rysach Mbili, jest to mold bardzo lubiany przez kolekcjonerów i dość często powielany ostatnimi czasy w przeróżnych odsłonach, również tych playline. Tutaj Mbili ma jasne usta i łagodne, delikatne spojrzenie. Porównajmy tą wersję z Mbili City Shine z roku 2014:
Lalki drastycznie różni nie tylko odcień winylu ale również ułożenie brwi, które u starszej Mbili mają ostry łuk. Jej oczy są też nieco przymrużone pod ciężarem rootowanych rzęs. Wszystko to sprawia, że jej spojrzenie jest bardziej uwodzicielskie ale i chłodne zarazem. Mbili Night Out wypada przy niej bardziej jak miła dziewczyna z sąsiedztwa niż famme fatale. Mattel konsekwentnie pozbawia swoje lalki cech wampa; zaczął od playline, a teraz bierze się za wydania z serii Collector. Kolejną "miłą buźką" w serii jest blondynka o moldzie Millie, ale co o niej sądze, napiszę innym razem. Poniżej moje dwie Mbili z serii The Look:
Każda inna ale obie ukochane.
Skoro różnice twarzy już wytknęłam, to nic nie stoi na przeszkodzie, by porównać też ciała obu pań:
Mbili Night Out posiada ciało artykułowane o tych samych gabarytach, co klasyczne Model Muse. Właściwie mamy tu do czynienia ze zmodyfikowaną wersją ciała Pivotal, które różniło się tylko dodatkowym punktem artykulacyjnym pod biustem.
Stopy Night Out są trochę szczuplejsze w okolicy śródstopia (cecha Pivotal) ale różnica jest tak niewielka, że lalki bez problemu mogą wymieniać się obuwiem.
Na tym kończę wpis. Następnym razem pokażę kolejną lalkę kupioną przeze mnie na urlopie. Do zobaczenia w kolejnym wpisie!
Pozdrawiam
N.
Moja wishlista przepełniona jest więc lmodelami "Red Carpet", "City Shopper" i "City Shine":
To, co uwielbiam w tych lalkach to przede wszystkim realistycznie pozujące ciała Model Muse oraz galowy szyk, będący niemalże wizytówką całej serii. Z pośród powyżej zamieszczonych lalek jedne podobają mi się bardziej, drugie mniej, ale nieśmiało przyznam, że chciałabym wszystkie, bo każda ma coś, co ją wyróżnia (no może poza jedną - Red Carpet 2014, brunetka, mold Mackie, morska sukienka na jedno ramię do kolan).
Moje przywiązanie do ciałek Model Muse sprawiło, że po ujrzeniu nowości na rok 2016 straciłam nieco zainteresowanie serią The Look. To co niezmiernie cieszyło innych, mnie zniechęciło: lalki dostały artykułowane ciała. Również błyszczące stroje, które tak uwielbiałam, odeszły w niepamięć. Na cztery lalki tylko dwie ubrano w coś, co przypominało styl poprzednich wypustów, pozostałe lalki prezentowały natomiast outfity bardziej delikatne, w pastelowych kolorach lub o kwiatowych wzorach.
Lalki charakteryzuje również znacznie lżejszy makijaż oraz brak wrootowanych rzęs. Każda z modelek została zapakowana w szersze pudło, gdzie oprócz lalki znajdują się akcesoria: iphone/kosmetyki/kubek z kawą/czasopismo/czy inne. Zmianę stylistyki i dodanie artykulacji interpretuję jako chęć wpasowania się w gust tych kolekcjonerów, którzy uwielbiają bawić się w robienie dioram i umieszczanie w nich lalek w naturalnych, niemalże "ludzkich" pozach. Bardzo często sztywne Model Muse były kupowane tylko dla główek i ubrań, a następnie przesadzane na artykułowane ciałka Fashionistek. Teraz nie będzie to konieczne, ponieważ nowe modele The Look posiadają ciałka o artykulacji w pięciu dodatkowych miejscach: łokcie, kolana, nadgarstki, pachwiny dolne i górne (staw kulkowy).
Warto zwrócić uwagę, że do nazwy na pudełku dodano hashtag "#", co ma sygnalizować, w jakiej konwencji zostały zaprojektowane lalki...
Chociaż osobiście nie przepadam za aplikacjami typu instagram/snapchat itd. to nie przeszkadza mi że, serii nadano odrobinę klimatu mediów społecznościowych. Gadżety, które dodano do lalek doskonale się nadają, by Barbie,jak na modną instagramowiczkę przystało, mogła relacjonować swoje życie w Internecie. Już widzę, te zdjęcia kawy i barbiowych stópek na plaży :D
To posunięcie firmy Mattel interpretuje z kolei, jako chęć dopasowania wizerunku Barbie do obecnie panujących trendów.
Mimo utraty, moich ulubionych cech u lalek z serii The Look, zachwyciłam się kilkoma z nich. Na pierwszy ogień zakupowego szaleństwa poszła murzynka z moldem Mbili o numerze katagolowym DGY09.
Lalkę kupiłam na Allegro podczas ostatniego urlopu. Tak wyglądała NRFB. A tu już po opuszczeniu pudła:
Pierwsze moje wrażenie po odpakowaniu przesyłki: zachwyt. Barbie ta warta była wydanych pieniędzy (była droższa niż blondynka z tej serii). Po wyjęciu lalki z pudełka moje przypuszczenia na temat ciałka sprawdziły się: Barbie była leciutka, jak piórko. Puste, wydmuszkowe ciałko jakoś nie pasuje mi do lalki kolekcjonerskiej, w dodatku tak szykownie wystylizowanej, jak ta.
Kolejnym minusem, który odkryłam, były zabrudzenia fabryczne na buzi lalki. Spójrzcie na policzek lalki blisko ust. Wygląda to, jakby farby odprysła przy nakładaniu różowej pomadki. Na szczęście defekt ten jest słabo widoczny. Znam jednak kolekcjonerów, którzy nie zdzierżyliby takiej usterki, więc jeśli macie podobne wymagania, uważajcie z kupnem tej lalki przez Internet...
Skupmy się jednak na zaletach:
Strój! Sukienka powinna zadowolić najbardziej wybrednych konsumentów! Jest modna, starannie wykonana i dobrze leży na ciałku Barbie. Cekiny, które pokrywają przód kreacji są mocno przyszyte i mimo częstego przebierania, żaden nie odpadł.
Uzupełnieniem kreacji są czarne sandałki na wysokim obcasie, srebrna kopertówka i bogata biżuteria (gruba bransoleta oraz wiszące kolczyki). Wzory dodatków to "odgrzany kotlet" z zeszłorocznych wypustów City Shine i Red Carpet ale są na tyle uniwersalne, że pasują i do tej stylizacji.
Rekompensatą jest zestaw poniższych akcesoriów:
Szminka i róż są funkcjonalne (można je otwierać i zamykać). Na ekranie telefonu widać stronę podobną do Twittera ale skala tego przedmiotu jest tak mała, że trzeba się dobrze przyjrzeć. Wszystkie te dodatki są bardzo realistyczne i na pewno stanowią skarb dla twórców dioram.
Bardzo podoba mi się również fryzura oraz twarz lalki. Włosy są krótkie, mocno skręcone i zebrane na czubku głowy w kok. Buzia lalki oparta jest na rysach Mbili, jest to mold bardzo lubiany przez kolekcjonerów i dość często powielany ostatnimi czasy w przeróżnych odsłonach, również tych playline. Tutaj Mbili ma jasne usta i łagodne, delikatne spojrzenie. Porównajmy tą wersję z Mbili City Shine z roku 2014:
Lalki drastycznie różni nie tylko odcień winylu ale również ułożenie brwi, które u starszej Mbili mają ostry łuk. Jej oczy są też nieco przymrużone pod ciężarem rootowanych rzęs. Wszystko to sprawia, że jej spojrzenie jest bardziej uwodzicielskie ale i chłodne zarazem. Mbili Night Out wypada przy niej bardziej jak miła dziewczyna z sąsiedztwa niż famme fatale. Mattel konsekwentnie pozbawia swoje lalki cech wampa; zaczął od playline, a teraz bierze się za wydania z serii Collector. Kolejną "miłą buźką" w serii jest blondynka o moldzie Millie, ale co o niej sądze, napiszę innym razem. Poniżej moje dwie Mbili z serii The Look:
Każda inna ale obie ukochane.
Skoro różnice twarzy już wytknęłam, to nic nie stoi na przeszkodzie, by porównać też ciała obu pań:
Mbili Night Out posiada ciało artykułowane o tych samych gabarytach, co klasyczne Model Muse. Właściwie mamy tu do czynienia ze zmodyfikowaną wersją ciała Pivotal, które różniło się tylko dodatkowym punktem artykulacyjnym pod biustem.
Stopy Night Out są trochę szczuplejsze w okolicy śródstopia (cecha Pivotal) ale różnica jest tak niewielka, że lalki bez problemu mogą wymieniać się obuwiem.
Na tym kończę wpis. Następnym razem pokażę kolejną lalkę kupioną przeze mnie na urlopie. Do zobaczenia w kolejnym wpisie!
Pozdrawiam
N.
Zgadzam się z Tobą, lalki z tej serii wyglądają super na model muse. Te nowe też mają swoje zalety, ale nie podobają mi się na tyle żebym którąś kupiła. Zastanawiałam się nad tą AA z Twojego dzisiejszego wpisu, ale finalnie nie zdecydowałam się na zakup. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńZaczynam doceniać ciałka Model Muse, bo mają niezwykłą elegancję i wytworność, dlatego też przełożyłam z powrotem główkę Barbie Look Red Carpet na oryginalne ciałko i jest super! Tęsknotę za artykułowanym body rekompensują mi w pełni lalki mtm, więc dam chyba spokój damom z "wyższej półki". Piękna jest Twoja Mbili i ma wspaniałe dodatki. Gratuluję nowej panny!
OdpowiedzUsuńLubię te lalki z "górnej półki", a moje są w pudełkach i żal mi je wyciągać ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wcale Cibsię nie dziwię :) sama pomalu zaczynam doceniać stan NRFB...
Usuń