Happy Family Midge 2002 czyli Wielka Paka cz. 3
Witajcie w kolejnej notce!
Dziś przedstawię Wam coś wyjątkowego, bo najsłynniejsze wydanie Midge! Mowa oczywiście o "pregnant Midge", czyli jedynej lalce w ciąży, jaką Mattel wydał kiedykolwiek. Pominę jednak wstęp na temat samej serii "Happy Family", ponieważ pisałam o niej w kontekście historii Midge w poniższym wpisie:
Dziś skupię się bardziej na wyglądzie lalki oraz akcesoriów, tak aby wpis cieszył oczy, ale nie nudził jak zwykle (?). ;-)
Choć Midge przybyła do mnie jako trupek, jej stan jest idealny, niemalże, jak by wczoraj opuściła swoje pudełko. Jedynie włosy wymagały kilku zabiegów, w tym użycia wrzątku. Przy Midge zachowały się absolutnie wszystkie akcesoria, nawet te najdrobniejsze, o czym przekonacie się za moment. Ów fakt trochę mnie dziwi, zważywszy, że jej pozostałe towarzyszki z Wielkiej Paki były bardziej zużyte, choćby Hip 2 Be Square Barbie Brunette... Czyżby ich mała właścicielka wolała Barbie o bardziej szalonych życiorysach niż mamusię-Midge?
Poniżej lalka w oryginalnym pudle:
zdjęcie z internetu |
A tu mój egzemplarz:
Zdjęcie lalki w stanie NRFB bardzo przydało mi się w momencie, gdy chciałam się zorientować, co właściwie posiadam, a czego brak. Ze zdziwieniem odkryłam, że nie brakuje niczego...
Drobiazgi wykonane są z zachwycającą, jak na playline, precyzją.
Niektóre z nich są nawet funkconalne, np. butelka z otworem na dłoń Midge, grzechotka dla maluszka, czy zabawki, które można wpiąć w szczebelki łóżeczka.
Jest i miniaturowa garderoba dla dzidziusia - pieluszka i bluzeczka (z malutkim nadrukiem-misiem!) zapinane na rzep:
Przejdźmy jednak do najbardziej nurtującej kwestii, a mianowicie Midge i jej ciążowego brzuszka:
Tak nasza mamusia prezentowała się tuż przed rozwiązaniem. :) Oczywiście jedyną częścią ciała, jaka uległa powiększeniu jest jej brzuszek! Poza tym Midge cieszy się szczuplutkimi nóżkami, ramionami oraz niespuchniętą buzią! Ale tak to już w cukierkowym świecie Barbie bywa...
Wracanie do formy po ciąży? W świecie Mattela trwa sekundę! Wystarczy odpiąć brzuszek...
Powyższa fotografia w pełni demaskuje całą fizjologię ciąży Midge: brzuszek trzyma się na magnesach, jedna para widoczna jest na zdjęciu, druga kryje się w zakamarkach brzuszka lalki.
Magnesy wciąż przyciągają się mocno, mniej-więcej z tej odległości daje się wyczuć ich delikatną wzajemną reakcję:
Aby zabawa " bycie w ciąży" była jeszcze bardziej realistyczna, plastikowy brzuszek wyprofilowano tak, by mały bobas mógł się do niego zmieścić. Wówczas Midge na prawdę nosi swojego dzidziusia pod sercem. Co ciekawe możliwe to jest tylko, gdy skierujemy dziecko główką w dół, umieszczając go tym samym w zdrowym, fizjologicznym położeniu.
Zwróćcie uwagę na podkurczone nóżki i rączki zaciśnięte w piąstki - jak u prawdziwego noworodka.
A tu już po narodzinach...
Bobas Midge to dziewczynka, której nadała ona imię Nikki. Spójrzcie na te niebieskie oczka, zupełnie jak u Midge:
Aby dopełnić ciepłego wizerunku Midge, ubrano ją w delikatną sukienkę w kolorze wrzosowym, która przypomina swym wyglądem koszulę nocną:
Ubranko posiada metkę z logiem serii "Happy Family", a nie jak zwykle to bywa "Barbie Genuine".
A teraz buty Midge:
Fioletowe koturny o oryginalnym fasonie.
Teraz zobaczmy, jak radzi sobie świeżo upieczona mama (po raz drugi, ponieważ jak wynika z fikcyjnego życiorysu Midge posiada jeszcze jedno, starsze dziecko!):
Czas na kąpiel!
Wielofunkcyjne łóżeczko może służyć za stolik do kąpieli. Wystarczy odwrócić je biegunami do góry i przesunąć w górę.
Wanienka jest wyprofilowana, tak by można było bezpiecznie wykąpać w niej noworodka. Jednak troskliwa mama Midge i tak podpiera główkę dzidziusia ręką.
Po kąpieli czas na zakładanie pieluszki i posypywanie pupy talkiem:
Na stoliku Midge położyła biały, pikowany przewijak, a na nim rozścieliła kocyk i rożek, do owinięcia dziecka.
Odsunięte szuflady łóżeczka służą jako półeczki na najbardziej niezbędne rzeczy.
Po kąpaniu i ubieraniu, czas karmienia:
Nikki słodko usnęła, a Midge zastanawia się, co zrobić z wolnym czasem...
Już wie! Wyskoczy na szybki koktajl z przyjaciółmi, a o opiekę nad dzidzią poprosi...
-Barbie, odbierz....
- Cześć Midge! ... Jasne, że wpadnę! Akurat jestem w pobliżu.
Zawsze pomocna Barbie od razu przybyła do swojej najlepszej przyjaciółki, by zająć się maleństwem. Choć sama nie ma swoich dzieci, wychowała kilka młodszych sióstr i doskonale wie, jak opiekować się bobasem.
Przyjaciółki serdecznie się witają..
- Nie martw się Midge! O wszystko zadbam!
Barbie zdejmuje swoją modną kurteczkę (Fashion Avenue)...
I od razu zabiera się za pracę opiekunki..
Midge ma wychodne, więc przy okazji udała się do fryzjera...
Jako, że podczas sesji zauważyłam, że włosy Midge wciąż są matowe i pokarbowane (oryginalna fryzura zawierała drobne warkoczyki przy twarzy), postanowiłam jeszcze raz oblać jej włosy wrzątkiem. W mojej kolekcji znajduje już się kilka lalek nowszego rocznika, czyli z lat 1999-2002, więc wyrobiłam sobie już metody, jak postępować z ich włosami. Z tej okazji postanowiłam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami, tworząc mini tutorial.
Zacznijmy od tego, że włosy lalek wydanych po roku 2000 są znacznie cieńsze niż u Barbie z lat 90-tych. Choć wciąż mamy do czynienia z kanekalonem, to nie jest konieczne użycie wody o temperaturze wrzenia. Włoski są tak cienkie, że już 90 stopni wystarczy, by osiągnąć zamierzony efekt.
1. Gotowe do wrzątkowania włosy (umyte, rozczesane, odżywione) rozczesujemy dokładnie i dzielimy na pasma. Zaczynamy od pasm przy szyi, resztę spinamy.
2. Pasmo delikatnie rozczesać bezpośrednio przed wrzątkowaniem. Włosy te mają tendencję do plątania, a nie chcemy utrwalić kołtunów wysoką temperaturą. Wówczas zostaną nam pozaginane włoski.
3. Lalkę kierujemy głową w dół. To jest najważniejszy punkt mojego tutoriala, ponieważ od zawsze zastanawiałam się, dlaczego po oblaniu wrzątkiem włosy moich lalek są tak powyginane od głowy. Działo się tak dlatego, że włosy kładły się na nierównościach główki i od nich się zaginały pod wpływem wysokiej temperatury. Aby tego uniknąć włos musi wisieć w powietrzu, tylko wtedy będzie idealnie prosty i gładki.
4. Pasmo oblewamy z dwóch stron, aby wrzątek dotarł wszędzie!
5. Aby włosy opadły, kierujemy niewielki strumień wrzątku bezpośrednio u nasady, ale tylko na pół sekundy. Gdy włos opadnie do głowy, a dzieje się to bardzo szybko, przestajemy polewać, by nie pokrzywić włosów.
5. Po każdym oblaniu wrzątkiem, polewamy pasmo strumieniem zimnej wody.
To wszystko na dziś!
Zostały jeszcze dwie lalki z Wielkiej Paki, czytajcie!
Pozdrawiam serdecznie,
N.
magnesowa ciąża robi wrażenie!
OdpowiedzUsuńa powrót do nienagannej figury
w ułamku sekundy - jeszcze bardziej!
Ach... człowiek by tak chciał :)
UsuńGenialna zabawka dla dzieciaków! I jednocześnie świetny rarytas dla lalkowych kolekcjonerów! Gratuluję nabytku! I zazdroszczę! Uściski!
OdpowiedzUsuńNigdy mnie specjalnie do tej Midge nie ciągnęło, ale pokazałaś ją, i całe wyposażenie, z taką precyzją i ... czułością, że wcale bym się nie pogniewała mieć taki skarb w swoim zbiorze!
OdpowiedzUsuńPoza tym zafascynowałaś mnie tym prostowaniem włosków! Moja Gillian ma chyba takie i nie wiedziałam, że można je tak skutecznie wyprostować i odświeżyć, bo jej pierwszy kontakt z wrzątkiem nie był zbyt udany i włosy nadal sterczą i się puszą:-)
Mnie też nigdy nie ciągnęło do serii happy family! Midge trafiła do mnie jako lalka dodatkowa do innej, która bardzo chciałam. Nawet jak już przyszła to chciałam ja oddać albo sprzedać. Dopiero po jakimś czasie zakochałam się w tych akcedoriach. Seria stała się bliską mojemu sercu bo sama jestem mama. Nie tak dawno przecież urodził się mój synek i doskonale pamiętam to całe przewijanie, kapanie, karmienie... :)
UsuńCo do włosów to nie poddawaj się! Ja z uporem maniaka ściągam z szafy po kolei wszystkie moje lalki by powtórzyć zabiegi :) czasem dopiero drugie lub trzecie wrzatkowanie przywraca blask :)
Ja Midge bardzo lubie i mam ja w wielu wydaniach :) Samych ciezarnych mam tez kilka bo trafialy sie w jakichs zestawach. Jedna mam rowniez kompletna choc bez krzeselka ale za to z druga zastepcza tuniczka ciazowa :)
OdpowiedzUsuńGratuluje cudnego nabytku <3
Krzesełko nie pochodzi z zestawu ;) także niczego Ci nie brakuje ;)
UsuńJaki świetny zakup. Zaskoczyła mnie kompletność zestawu - ta lalka na pewno nie uczestniczyła w zabawach poprzedniej właścicielki, skoro zupełnie nic się nie zawieruszyło ani nie zepsuło. Tym lepiej dla nas, bo możemy ze szczegółami obejrzeć co kryło pudełko :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością mama Midge nie należała do ulubionych lalek swojej poprzedniej właścicielki. :)
UsuńDzięki wielkie za rozwiązanie wielkiej tajemnicy ciąży Midge! Nie przyszło mi do głowy, że brzuszek jest na magnesy, bardzo pomysłowe ;D Fajnie, że rozpisałaś obrazowo wszystkie elementy i funkcje dodatków, nigdy się nad nimi nie skupiałam, a tymczasem jestem pod wrażeniem w jak przemyślany sposób Mattel zaprojektował ten zestaw. Z pozoru proste dodatki, ale spełniające wszystkie funkcje niezbędne do opieki nad lalkowym maluszkiem. Bardzo ciekawy post, zawsze czymś zaskakujesz :)
OdpowiedzUsuńKolejny dowód na to, że kiedyś Mattel potrafił robić zabawki:) To łóżeczko jest tak wielofunkcyjne, że współczesne wynalazki mogą się schować:)
OdpowiedzUsuń