Totally Yoyo Skipper 1998
Dziś opowiem Wam o Tottally Yoyo Skipper, która zasiliła moją kolekcję przybywając w wielkiej paczce wraz z Twirling Balleriną Barbie i Generation Girl Tori. Kupiłam ją ponieważ kosztowała grosze, a jej stan był perfekcyjny, niczym prosto z pudełka. Nigdy nie była ona lalką moich marzeń i szczerze mówiąc do dziś mnie nie zachwyca ale z kilku powodów postanowiłam ją zatrzymać w moim zbiorze. Po pierwsze wydano ją w roku 1998, zatem mieści się ona w ramach czasowych mojej kolekcji. Po drugie stanowi ona fajne uzupełnienie paczki nastolatek Mattela, Tori i Mari, które również od niedawna u mnie mieszkają.
Jednak pomimo, że w moim domu te trzy panny "przyjaźnią się" ze sobą, to z punktu widzenia historii produkcji, łączy je tylko prototyp ciałka (zwany Teen Skipper). W świecie Mattela bowiem Teen Skipper posiada odrębną grupę koleżanek (Nikki i Courtney), natomiast Mari i Tori należą do kręgu znajomych Barbie.
Na powyższym zdjęciu widnieje cała ekipia Totally Yoyo, osadzona w realiach szkoły, ubrana w extra młodzieżowe ciuchy i z... zabawką yoyo w ręce!
Jeśli jesteście zdziwieni tym faktem, to warto uświadomić sobie fakt, iż yoyo kilkanaście lat temu stanowiło nie tylko zabawkę ale również modny gadżet, który nie rzadko lądował w rękach młodzieży. Jednym słowem: dawny fidget spinner. Sama pamiętam, jak moja starsza siostra miała yoyo, które świeciło podczas kręcenia. To był "bajer"!
Yoyo, które posiada Skipper jest nie mniej odlotowe: posiada cholograficzne boki i pasuje kolorystycznie do jej stroju. A co najważniejsze, na prawdę działa! Wystarczy poruszać małą dźwignią na plecach lalki, by wprawić yoyo w ruch. Sznureczek ukryty jest wewnątrz ramienia Skipper, który za pomocą prostego mechanizmu jest podciągany do góry, w wyniku czego yoyo wędruje do góry, aż do samej dłoni a następnie opada pod własnym ciężarem.
Yoyo można też odpiąć, a nawet trzeba, jeśli chce się na przykład rozebrać lalkę, lub gdy zabawa gadżetem po prostu się znudzi i zechce się mieć na powrót "zwykłą" lalkę, bez czegoś zwisającego jej wiecznie z ręki.
Osobiście jako dziecko nie lubiłam lalek, króre posiadały jakąś trwałą modyfikację, np niezdejmowalny syreni ogon, jakiś mechanizm lub nawet wmoldowane buty. Myślę jednak, że zaakceptowałabym Skipper z jej dyskretną dźwignią na plecach i tajemniczym, niebieskim przedmiotem w dłoni. Gdyby nie było możliwości odpięcia yoyo, po pewnym czasie nie wykluczone, że bym je (o zgrozo) odcięła...
Wracając jednak do Skipper - jak wspominałam niegdyś, moje serce należy do lalek "glamour", czyli w pełni zaprojektowanych, by ładnie wyglądać, eleganckich, błyszczących, oprawionych w piękne zestawienia barw, bogatych w detale. Skipper taka nie jest, a do tego posiada coś, czego nie lubię, czyli służący do zabawy mechanizm. Ten drobny element budzi moją niechęć z prostego powodu: czemuś służy, spełnia praktyczną rolę, DZIAŁA. A już tak mam, że w różnego rodzaju bibelotach (także w lalkach) uwielbiam właśnie to, że są tak bezczelnie bezczynne, nie muszą nic robić, ani niczemu służyć! Po prostu sobie SĄ: pięknie i beztrosko. W momencie, kiedy do jakiegoś przedmiotu przypisana jest już jakaś funkcja, automatycznie przestaje to traktować, jak eksponat do podziwiania. Nie wiem dlaczego mój mózg kategoryzuje w ten sposób....
Wobec powyższego Skipper przypadło trzecie miejsce od końca w rankingu "najbardziej interesująca lalka z paczki - maj 2017". Obiektywnie rzecz ujmując powinna go zwyciężyć, gdyż funkcja zabawy yoyem wyróżnia ją z tłumu innych lalek. Jednak.... nie takie lalki mnie interesują. A która winylowa konkurentka wygrała z pomysłowością, jaka prezentuje Skipper, dowiecie się wkrótce.
A tymczasem chciałabym na koniec zwrócić uwagę na pewne wizualne zalety "Skipki", gdyż takowe w pewnym stopniu również posiada.
Twarz - mold Teen Skipper zawsze przypominał mi rysy Lara/Ana. Jak dla mnie mogłyby uchodzić za siostry. :) Główki lalek wydanych okolo roku 2000 wykonywano z miękkiej, lekko przeźroczystej i chropowatej gumy. Dzięki temu, cera lalek, choć matowa, jakby promieniała, wyglądając niezwykle delikatnie i naturalnie. Do tego misterny malunek twarzy, składający się z cieniutkich kreseczek, maleńkich kropeczek i mgiełek. Buzia Skipper jest idealnym tego przykładem:
Karnacja lalki jest w ciepłym odcieniu i ładnie współgra z dwukolorowymi włosami w odcieniu piaskowego blondu. Strzalem w dziesiątkę było ubranie tej dziewczyny w błękit z dodatkiem fluorescencyjnej brzoskwini:
Strój - stylizacja Skipper to przykład młodzieżowej mody nadchodzących lat 2000. Styl sportowy wówczas rządził i nawet spódnice posiadały lampasy po bokach lub sznurowania w pasie (niczym dresy). Do lekkich ubrań ubierano ciężkie trepy ponad kostkę, wiązane grubymi sznurówami:
Ostatnim już elementem stroju Skipper jest wielka torba z mangowym rysunkiem na froncie i dwoma brelokami:
Zdaje się, że powiedziałam już na temat Skipper wszystko, co chciałam. Życzę Wam miłego weekendu i do następnego razu!
:)
Zdjęcie promocyjne serii Totally Yoyo 1998: od lewej Cortney, Nikki, Skipper |
Jeśli jesteście zdziwieni tym faktem, to warto uświadomić sobie fakt, iż yoyo kilkanaście lat temu stanowiło nie tylko zabawkę ale również modny gadżet, który nie rzadko lądował w rękach młodzieży. Jednym słowem: dawny fidget spinner. Sama pamiętam, jak moja starsza siostra miała yoyo, które świeciło podczas kręcenia. To był "bajer"!
Yoyo, które posiada Skipper jest nie mniej odlotowe: posiada cholograficzne boki i pasuje kolorystycznie do jej stroju. A co najważniejsze, na prawdę działa! Wystarczy poruszać małą dźwignią na plecach lalki, by wprawić yoyo w ruch. Sznureczek ukryty jest wewnątrz ramienia Skipper, który za pomocą prostego mechanizmu jest podciągany do góry, w wyniku czego yoyo wędruje do góry, aż do samej dłoni a następnie opada pod własnym ciężarem.
Yoyo można też odpiąć, a nawet trzeba, jeśli chce się na przykład rozebrać lalkę, lub gdy zabawa gadżetem po prostu się znudzi i zechce się mieć na powrót "zwykłą" lalkę, bez czegoś zwisającego jej wiecznie z ręki.
Osobiście jako dziecko nie lubiłam lalek, króre posiadały jakąś trwałą modyfikację, np niezdejmowalny syreni ogon, jakiś mechanizm lub nawet wmoldowane buty. Myślę jednak, że zaakceptowałabym Skipper z jej dyskretną dźwignią na plecach i tajemniczym, niebieskim przedmiotem w dłoni. Gdyby nie było możliwości odpięcia yoyo, po pewnym czasie nie wykluczone, że bym je (o zgrozo) odcięła...
Wracając jednak do Skipper - jak wspominałam niegdyś, moje serce należy do lalek "glamour", czyli w pełni zaprojektowanych, by ładnie wyglądać, eleganckich, błyszczących, oprawionych w piękne zestawienia barw, bogatych w detale. Skipper taka nie jest, a do tego posiada coś, czego nie lubię, czyli służący do zabawy mechanizm. Ten drobny element budzi moją niechęć z prostego powodu: czemuś służy, spełnia praktyczną rolę, DZIAŁA. A już tak mam, że w różnego rodzaju bibelotach (także w lalkach) uwielbiam właśnie to, że są tak bezczelnie bezczynne, nie muszą nic robić, ani niczemu służyć! Po prostu sobie SĄ: pięknie i beztrosko. W momencie, kiedy do jakiegoś przedmiotu przypisana jest już jakaś funkcja, automatycznie przestaje to traktować, jak eksponat do podziwiania. Nie wiem dlaczego mój mózg kategoryzuje w ten sposób....
Wobec powyższego Skipper przypadło trzecie miejsce od końca w rankingu "najbardziej interesująca lalka z paczki - maj 2017". Obiektywnie rzecz ujmując powinna go zwyciężyć, gdyż funkcja zabawy yoyem wyróżnia ją z tłumu innych lalek. Jednak.... nie takie lalki mnie interesują. A która winylowa konkurentka wygrała z pomysłowością, jaka prezentuje Skipper, dowiecie się wkrótce.
A tymczasem chciałabym na koniec zwrócić uwagę na pewne wizualne zalety "Skipki", gdyż takowe w pewnym stopniu również posiada.
Twarz - mold Teen Skipper zawsze przypominał mi rysy Lara/Ana. Jak dla mnie mogłyby uchodzić za siostry. :) Główki lalek wydanych okolo roku 2000 wykonywano z miękkiej, lekko przeźroczystej i chropowatej gumy. Dzięki temu, cera lalek, choć matowa, jakby promieniała, wyglądając niezwykle delikatnie i naturalnie. Do tego misterny malunek twarzy, składający się z cieniutkich kreseczek, maleńkich kropeczek i mgiełek. Buzia Skipper jest idealnym tego przykładem:
Karnacja lalki jest w ciepłym odcieniu i ładnie współgra z dwukolorowymi włosami w odcieniu piaskowego blondu. Strzalem w dziesiątkę było ubranie tej dziewczyny w błękit z dodatkiem fluorescencyjnej brzoskwini:
Strój - stylizacja Skipper to przykład młodzieżowej mody nadchodzących lat 2000. Styl sportowy wówczas rządził i nawet spódnice posiadały lampasy po bokach lub sznurowania w pasie (niczym dresy). Do lekkich ubrań ubierano ciężkie trepy ponad kostkę, wiązane grubymi sznurówami:
Ostatnim już elementem stroju Skipper jest wielka torba z mangowym rysunkiem na froncie i dwoma brelokami:
Zdaje się, że powiedziałam już na temat Skipper wszystko, co chciałam. Życzę Wam miłego weekendu i do następnego razu!
:)
dzięki! w końcu wiem, na jakim ciałku trafiła
OdpowiedzUsuńmi się jakiś czas temu niunia - choć niestety,
nie Skipper urocza jak Twoja :)
gdyby miała yoyo - w życiu bym nie odcięła,
choć generalnie nie przepadam za zabawkami
z mechanizmami - wspaniała Blondyneczka!!!
Buzię ma śliczną, ale tego yoyo chyba bym nie zniosła. Ogólnie bardzo fajnie wystylizowana.
OdpowiedzUsuńKolejna ciekawa panna w Twoim stadzie. Wiesz, ja też jakoś nie przepadam za lalkami z wmontowanymi mechanizmami. Nie lubiłam takich zabawek w dzieciństwie i obecnie też mnie nie kręcą. Z drugiej strony jednak lubię oglądać takie rzeczy i podziwiać pomysłowość producentów. Ktoś to przecież wymyślił, napracował się przy tym i szanuję to. Uważam, że kilka panienek z takimi dodatkami, a szczególnie panienek z dawniejszych lat wzbogaca nasz zbiór. Są one przecież namacalną historia Mattela... Dziękuję za kolejny ciekawy wpis (nie miałam pojęcia o istnieniu takiej lalki).
OdpowiedzUsuńPS - Świetne ma buty... Przypominają mi się moje buty sprzed lat. Miałam bardzo podobne właśnie w tych latach. Tylko moje były całe czarne. ;-) :D
Buziaki Kochana!
Niesamowite były tamte serie Mattela. Śliczne lalki, super klimatyczne dla tamtych czasów stylizacje, pomysłowe i dopracowane akcesoria, dodatki i gadżety. Super, że udało Ci się zdobyć kompletną Skipper i dzięki za podzielenie się zdjęciami, aż miło popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńSliczna <3
OdpowiedzUsuńPodejrzewam ze zamiast yoyo tez mozna podpiac ktorys z brelokow torebki.
Dokładnie tak :) widać to doskonale na zdjęciu promocyjnym, które dodalam na samym początku.
UsuńMimo wszystko dbałość o detale oddająca ducha epoki z której pochodzi się zachwycające. Pomijając mechanizm (ja też ich nie lubię) lalka jest dowodem na to, że kiedyś Mattel potrafił się lepiej postarać.
OdpowiedzUsuń... a ja swoją wypuściłam z domu w świat
OdpowiedzUsuńTwoje pokazanie jej w swoich ciuchach dużo zyskuje :D
To taka ładna lalka :D
Pozdrawiam serdecznie :)
Jestem pod wielkim wrażeniem. Świetny artykuł.
OdpowiedzUsuń