Ostatni skarb z Wielkiej Paki

Gdyby nabytek, ktory opiszę w dzisiejszej notce, trafił do mnie rok temu, bez skrupułów posłałabym go w świat. Wierność moim zasadom na początku kolekcjonowania była ważniejsza niż wzbogacenie się o kolejną lalkę. Jednak pewnego dnia przybył do mojego domu Ken z Mod Ery. 



Co począć z tym fantem? - zastanawiałam się. Z jednej strony "Kenowie" nigdy nie budzili mojego zainteresowania, a wręcz nie chciałam ich w kolekcji, a z drugiej.... To przecież nie był byle jaki facet, a "vintage" - z wrootowanymi włosami i rzadkim moldem.... "Dobra, narazie go umyję,  uczeszę, a potem się zobaczy. "
Został. Była to historia z cyklu "kobieta, która dla mężczyzny sprzeniewierzyła się swoim zasadom". W moim przypadku facet był winylowy ale jednak. Oj nisko upadłam.... 

A teraz na poważnie. O Kenie wspominałam ostatnim razem, opisując Super Linne. Prawdą jest, że moja żenująca wiedza o męskich przedstawicielach świata Mattela, nie tylko uniemożliwiła mi identyfikację po aukcyjnym zdjęciu, ale wręcz kazała mi myśleć, że ów Ken to klon, nawet po jego przybyciu do mojego domu. Dlatego o mało z butów nie wyskoczyłam na widok sygnatury tego pana:



Po zawartości Wielkiej Paki szybko domyśliłam się, że Ken podobnie, jak Super Linna i ubranka, musi pochodzić z lat 70-tych. Cały zakupiony przeze mnie asortyment wyglądał więc na zbiór zabawek dwóch pokoleń: znajdowały się tam lalki z lat 70-tych i okresu około roku 2000. Być może dziecko dostało lalki po mamie lub sporo starszej siostrze? 

Wracając do Kena: nie pamiętam w co dokładnie ubrany był w momencie otwarcia paczki ale raczej nie był to ów beżowy, bawełniany zestaw, który później okazał się być jego oryginalnym strojem. Zachowały się również buty, a nawet niebieska apaszka (którą w sumie chciałam wyrzucić,  bo myślałam, że to nic więcej, jak skrawek materiału). Po umyciu, układaniu fryzury (bez rezultatu) i odzianiu, mój przystojniak prezentuje się tak:



Czyż nie jest jak nowy? Początkowo myślałam, że jego włosy są zniszczone, jednak teraz wiem, że mogło być znacznie gorzej:



Dodam jeszcze, że włókno, z którego zrobione są włosy, nie jest ani saranem, ani kanekalonem, a co za tym idzie, terapia wrzątkiem nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Podobne tworzywo ma na głowie Super Linna oraz niektóre lalki Vintage z lat 60-tych. Podejrzewam, że jest to nylon, a ten jest prawie całkowicie odporny na temperatury, jakie możemy osiągnąć w domowych warunkach przy pomocy czajnika, czy kuchenki. 

Zostawmy jednak włosy i przejdźmy nieco niżej, a mianowicie do twarzy. Mold ten zwany "Mod Hair Face/Mold" został wypuszczony w 1972 roku i nie przylgnął do wizerunku Kena, tak jak inne twarze. Może dlatego, ja - laik w tym temacie nie skojarzyłam tego Pana na pierwszy rzut oka. Tak naprawdę pojawiło się tylko kilka modeli z tymi rysami twarzy, na dodatek, o czym zresztą informuje nas sama nazwa moldu, wszystkie z wszytymi,  "prawdziwymi" włosami. Nie zapominajmy bowiem, że mówimy o Mod Erze, czyli okresie, w którym Barbie została obdarowana rootowanymi rzęsami (swoją drogą dobrze,  że pierwotnie Ken miał wmoldowane włosy, bo gdyby było inaczej, to Mattel na fali obdarowywania lalek dodatkowym owłosieniem musiałby chyba i Kenowi doprawić zalotne rzęsy... :D ). 
Skoro już jesteśmy przy temacie Barbie...



Na powyższym zdjęciu promocyjnym możemy zobaczyć Now Look Kena w towarzystwie uroczej damy - Deluxe Quick Curl Barbie. Wynika z powyższego, iż oboje zostali stworzeni w ramach jednej serii, choć pod różnymi nazwami. Taka sytuacja, kiedy to Ken dostał inną nazwę na pudełku, będzie miała miejsce jeszcze kilka razy. Cóż... Ken to w końcu mężczyzna i nie może, a nawet nie powinien nadążać za wszystkimi ideami, jakie uosabia Barbie. Tak jak w tym przypadku: Ken nie posiada loków, więc nazwa "Quick Curl" nie byłaby adekwatna.... 

Niestety nie posiadam w swojej kolekcji zbyt wielu rówieśniczek dla Now Look Kena, a już na pewno nie ma wśród nich jego pełnoprawnej partnerki - DQC Barbie, ale....

Znalazła się inna przedstawicielka moldu TnT - Ballerina Barbie 1976...
Więc przedstawiłam przystojnemu btunetowi lalkę, która jest "mu pisana". 
"Od dziś Kenie z Mod Ery koło tej Baśki będziesz stał na regale w szafie i ZAPOMNIJ o pozostałych winylowych pięknościach, bowiem żadna nie pasuje do Ciebie headmoldem, jak TA. " - oznajmiłam koleżce zaraz po przybyciu, niczym wychowawczyni na pensji dla dziewcząt. 
Ken potaknął powoli głową, jakby dopiero analizował, co to oznacza i jaka przyszłość czeka go w tym nowym miejscu. 
Pełen entuzjazm okazała za to Barbie, której to przypadł przecież jedyny Ken w kolekcji, niczym los wygrany na loterii...


- Mój Ci on!



Nie trwało długo szczęście Barbary... ponieważ Ken,  który mając do dyspozycji ponad setkę potencjalnych "przyjaciółek", od początku nie zamierzał ograniczać się do jednej. Aranżowany związek był mu tylko kulą u nogi...
Gwoździem do trumny było pojawienie się Super Linny, z którą przybyli w jednej paczce. Jak dobrze się znają i co razem przeżyli, wiedzą tylko oni ale jedno jest pewne... 



Ta lalka nie jest Kenowi obojętna..

- Kochanie, wszystko w porządku? Kim jest ta kobieta? Wyglądasz, jakbyś ducha zobaczył... 

Dalej sprawy potoczyły się już błyskawicznie.  Super Linna mająca naturę famme fatale nie potrafiła przejść obojętnie obok dawniej wzgardzonego adoratora, który znalazłszy się w centrum zainteresowania tylu kobiet, zyskał na atrakcyjności. Lubiąca przysłowiowe gierki Linna, postanowiła udowodnić reszcie lalek od Mattel, że ona choć nazywają ją klonem, jest najlepszą partią dla mężczyzny. 
A że faceci podobno kochają zołzy, to namieszanie Kenowi w głowie zajęło naszej uwodzicielce niespełna 10 sekund.



Ken poleciał w objęcia Linny, niczym ćma do światła, pozostawiając biedną Barbie ze złamanym  sercem...




Tego się właśnie obawiałam, zatrzymując Kena w zbiorze.... że swą obecnością namiesza w moim, małym, żeńskim społeczenstwie i skłóci moje lalki ze sobą... 


Ken nieświadomy prawdziwych intencji swej wybranki, zmienił dla niej nawet stylizację... Czego się nie robi, by przypodobać się kobiecie?


Narazie oboje wyglądają na szczęśliwych, nosząc podobne, modne stroje lat 70-tych....
Ale nie wiemy jak długo potrwa ta "miłość"...
Zostawmy jednak na chwilę tę miłosną historię i skupmy się na sprawach bardziej przyziemnych. Na przykład na kwestii wspomnianej stylizacji Kena:
Zdjęcie z Google.com
Best Buy Fashions #2241 z roku 1978. Szkoda, że nie zachowało się obuwie, bo bardzo mi się podoba. Myślę jednak, że dałoby się coś podobnego odtworzyć. :)

Kilka słów na temat mojego wrażenia na temat Kena (jako, że jest to mój pierwszy Pan w kolekcji). Hmm... przyzwyczajona do damskich lalek początkowo podśmiechiwałam się z fizjologii Kena - z rąk, jak "łopaty", małej, śmieszniej główki i wyrazy twarzy, przypominającej... pluszowego pajaca? 
Z czasem jednak polubiłam chłopaka, dostrzegając w nim przebłysk uroku lat 70-tych. 




Lalek ten jest o tyle dla mnie ważny, że wpraszając się do mojego zbioru, przetarł szlaki innym Kenom i mężczyznom Mattela. Dziś już wiem, że gdy pojawią się następni, nie wygonię za drzwi ;). 
To tyle na dziś,
Pozdrawiam serdecznie
N. 

Komentarze

  1. Swietny facecik w swietnych strojach...W sumie to pradziwy skarb vintage :)

    Cala historia rozbawila mnie i poprawila humor :D Choc mina zdruzgotanej barbie balleriny chwyta za serce :)

    Ja tez na poczatku zdecydowanie mowilam lalkwym facetom NIE ale tak do mnie sie wpraszali ze w koncu skapituowalam ;) Teraz mam ich cala bande :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także zdecydowanie bardziej wolę lalki płci żeńskiej, ale mam kilku facecików, których nie potrafię wygonić. Bardzo mi się podoba Twój lal i pewnie gdybym go spotkała na swojej drodze, to przyjęłabym go z otwartymi ramionami.. Taki charakterny i wyrazisty z tą czuprynką. Kocham lalki z dawnych lat - z rodowodem mattelowskim, czy bez.

    OdpowiedzUsuń
  3. dramatyczne przeżycia słodkiej ballerinki
    poruszyły i mną - oj, będzie żałował jeszcze
    Laluś tej decyzji opartej jeno na hormonach!

    facio ma interesującą twarz - ale masz rację -
    te łapy jak łopaty - przerażają, no cóż...
    może dzięki swej ograniczonej artykulacji tak
    łatwo dał się omotać Linny - nie mógł się
    biedak bronić a machać łapami przy kobitkach
    nie uchodzi, no może...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Happy Family Midge 2002 czyli Wielka Paka cz. 3

Sparkle Beach Barbie 1995

29 lipca Czwarta rocznica bloga