Barbie Fashionistas 2015

Witam serdecznie!

Dziś chciałabym skupić się na lalkach, których posiadanie stało się niejako kolekcjonerskim obowiązkiem. Każdy z nas ma ich bowiem kilka w swoim zbiorku, niektórzy, jak ja - nawet kilkanaście. Mowa nie o Vintage, ani żadnych kultowych modelach lat przeszłych, ale o całkiem współczesnych wytworach firmy Mattel. 
Przedstawiać, ani opisywać ich zbytnio nie trzeba, gdyż każdy z was miał je w ręce. Każdy też był świadkiem jak ewoluowała seria zwana Fashionistas


Linię lalek Fashionistas odbieram jako kontynuację wydawanej w latach 2003-2007 (?) serii Fashion Fever. Konwencja jest bowiem ta sama: Barbie jest modnie ubrana i nic więcej. W obu seriach lalka nie posiada żadnych akcesoriów nie związanych z modą. Zatem w wąskim pudełku znaleźć można jedynie torebkę, lecz w najnowszych wydaniach Fashionistas (2016) zrezygnowano nawet i z tego. Wszelkie porównania z Fashion Fever wychodzą Fashionistkom raczej na niekorzyść: ich jakość bowiem znacząco spadła. Różnica tkwi tu nie tyle co w doborze tworzyw, co w dbałości o szczegóły. Fashion Fever posiadały więcej elementów garderoby, w tym często kapelusze, czapki, paski, pończoszki itd. Fashionistki ubrane są najczęściej w ciuszek jednoczęściowy, nawet jeżeli wygląda, że tak nie jest. Często zdarza się tutaj, iż ciuszek wygląda na spódniczkę i T-Shirt, a po zdeboxowaniu lalki okazuje się, że części są ze sobą zszyte i tylko "udają" bardziej złożoną garderobę. Sprytne. Można się naciąć. 

W moim zbiorze znajduje się kilka lalek Fashionistas 2015 pochodzących z wypustu pierwszego  (wave I ) i są to wyłącznie wcielenia Barbie oraz kilkanaście z wypustu drugiego i jest to kilka wcieleń Barbie oraz liczne grono jej etnicznie zróżnicowanych przyjaciółek. 

Wave I:




Wave II:



Trzy wcielenia Barbie
Przyjaciółki Barbie, od lewej: Angie, Carli Bell, Elizabeth, Kassandra, Asha, Neko, Rosa. 
Dla porównania nabyłam kilka playline Style wydanych w roku 2014, ale o nich nie będzie osobnej notki. Będą za to pojawiać się od czasu do czasu jako modele służące wyłącznie do zestawień i porównań. Zatem porównując lalki Style 2014 z Fashionistas 2015 widać lekką poprawę w jakości i dość znaczną w stylistyce. Po pierwsze z twarzy lalek znika okropny, tandetny makijaż. Zastępuje go delikatny, dyskretny tak zwany "no-make up", lub jeśli już, to poprowadzony z rozwagą zgodnie z zasadą albo oczy, albo usta, a nie wszystko na raz, jak to bywało wcześniej. 
Drugim plusem jest głowa, która wróciła do normalnych rozmiarów. Teraz Barbie i jej przyjaciółki nie cierpią na syndrom balonowej głowy, choć niektóre przejawiają delikatnie niepokojącą dysproporcję.:) Według mnie Kassandra, choć niezwykła, mogłaby mieć troszkę mniejszą głowę. Doskonały rozmiar reprezentuje za to Neko.


Neko & Raquelle - Widoczne zmiany w makijażu oraz w rozmiarze główki.
Barbie Style 2014 & Barbie Fashionistas 2015 - Widoczne zmiany w makijażu, make up nowszej Barbie wykonany z umiarem (zasada albo oczy albo usta).
Barbie style 2014 & Barbie Fashionistas 2015 - Zmiany makijażu, jak wyżej.


Kolejnym plusem są włosy. Nie ma co narzekać na klej, czy lakier, bo poza tym są dobre! Zwłaszcza, że w większości potrafimy pozbyć się tłustych substancji, choć ja ich nie ruszam, bo moje lalki trzymam w zbiorowym pudle a zapobiega on nadmiernemu czochraniu się fryzur.
Dość istotnym elementem lalek Fashionistas jest ich garderoba. Wyżej wymieniłam jedną ich wadę, lecz jako, że jestem osobą dorosłą, do tego kolekcjonerem, to aż tak nie dbam o ten szczegół, gdyż i tak nie przebieram lalek często. Zwykle pozostawiam je też w oryginalnym stroju. Gdybym była dzieckiem zeszyte ubranko byłoby z pewnością źródłem rozczarowania. Dlaczego staram się spojrzeć na sprawę oczami dziecka? Bo o lalkach playline mowa - przynajmniej w teorii, o czym powiem jeszcze później. Z perspektywy osoby dorosłej mogę za to powiedzieć, iż ubranka są gustowne i precyzyjnie uszyte. Bardzo to doceniam.

Rok 2014 vs 2015 - W nowszych stylizacjach postawiono nie na brokat, lecz różnorodność tkanin.




Jeśli chodzi o obuwie, to z tym bywało różnie. Niektóre są bardzo udane, lecz inne za to mniej. 
Ale najgorszym minusem jest dla mnie ciało. Będę teraz przez jakieś pięć linijek je krytykować, więc co niektórzy będą pewnie chcieli ominąć.:) Cóż...Kochani... nie będę udawać, że podoba mi się puste, lekkie ciałko, przypominające taniego klona, bez prawie żadnych punktów artykulacji, które psuje te fajne laleczki po całości. Jestem fanką ciała TnT, ciężkiego, solidnego, z gumowymi nóżkami, o ukrytych zawiasach. Dlatego Fashionistki mieszkają w pudle, dlatego notka jest zbiorowa... dlatego nie traktuje ich jako pełnowartościowych Barbie, a jedynie namiastki, albo figurki tylko nawiązujące do swojej protoplastki.
Oczywiście nie żałuje, że je mam, bo ich twarze są przepiękne i zróżnicowane. Każda z nich przedstawia inny typ urody i karnację...:) Może kiedyś dostaną ode mnie nowe ciała, kto wie.:) 
Żałuje tylko, że modyfikacje wizerunku Barbie zmotywowane są często cięciami budżetowymi....Choć jestem prawie pewna, że zmiany takie jak naturalizacja makijażu podyktowane były raczej chęcią trafienia w gust kolekcjonerów (a nie chęcią zaoszczędzenia farby), a co za tym idzie, polepszenie sprzedaży. Podobnie rzecz ma się ze stylizacjami, które stały się bardziej stylowe, a kolor różowy przestał odgrywać główną rolę. Firma zainwestowała również w nowe moldy, niekoniecznie cukierkowo śliczne, a raczej przypominające ładne licealistki. Czy zmiany te miały przyciągnąć do sklepowych półek małe dzieci? Infantylne dziewczynki, które o stylu raczej nie mają bladego pojęcia, lecz kochają tandetę, róż i brokat? (Bez urazy, przywilej bycia małą dziewczynką na to pozwala!) Czy sztywne ciałka spodobają się dzieciom, które lalkami się BAWIĄ, a nie stawiają na regale? Bo ja odnoszę wrażenie, że to nie dzieciom Mattel chciał się przypodobać, lecz dorosłym. Przecież nie od dziś wiadomo, że Barbie nie cieszy się już taką popularnością jak kiedyś. Gdy jedna z moich lalek szukała domu, żadna z małych dziewczynek z mojego otoczenia nie była nią zainteresowana. Nie chciała jej za darmo... wyobrażacie sobie taką sytuację dwadzieścia lat temu? Czy to nie tak, że główny filar dochodowy firmy to kolekcjonerzy, którzy kochają nie tylko edycje dla dorosłych, ale też playline? Eksperci od marketingu Mattela musieliby być idiotami, by ten fakt ignorować. (Chociaż ostatnie dzieje lalek służących do zabawy, pokazuje, iż właśnie to czynili).  Na szczęście rok 2015 przyniósł pozytywne zmiany, a będzie jeszcze lepiej. Biorąc pod uwagę zwłaszcza najnowsze modele (2016) widać wyraźnie, że firma stara się stworzyć coś, o czym od dawna rozprawiano na lalkowych forach. W efekcie mamy w pełni artykułowaną Yoga Barbie, a także sensacyjny koncept stworzenia czterech nowych ciał Barbie - każde w innym rozmiarze! Choć wszyscy jesteśmy na bieżąco w tej sprawie, to napiszę od A do Z dla nowicjuszy, którzy być może trafią kiedyś na tego bloga. Poniżej widnieje zdjęcie prototypu nowych lalek Fashionistas. Zwróćcie uwagę na ich ciałka: lalki różnią się wzrostem oraz tuszą. Od prawej: 


Standard, curve, tall, petite, tall, curve.

Jeżeli chcecie znać moją opinię, to muszę przyznać, że sprawa ta budzi we mnie mieszane uczucia. Przyznam szczerze, że pomysł jest z pewnością ciekawy, lecz nie jestem fanką ciałka "curve", gdyż kojarzy mi się z dość irytującą dla mnie lalką Lamilly, która pewnego czasu była mocno lansowana, jako przeciwieństwo Barbie. (Po co ktoś ją projektował? By utrzeć nosa twórcom Barbie? Czy to nie lansowanie się na wypracowanym przez lata wizerunku Barbie?)

Lamilly - lalka o realistycznych proporcjach ciała.

Ciałko curve przypomina mi również inną wyświechtaną akcję społeczną, która miała na celu uświadomić nam konsumentom, jak szkodliwa dla naszych dorastających dzieci może być zabawa zbyt piękną lalką Barbie. Kto widział to zdjęcie w sieci przynajmniej raz ręka do góry...

Na powyższym zdjęciu widzimy typową Barbie na ciałku belly button (czyli w zamierzeniu firmy  mającym być bardziej naturalnym niż TnT!) oraz stworzoną przez grafika komputerowego wersję Barbie, ale o proporcjach ciała przeciętnej 19 - latki. Oczywiście każdy chyba się ze mną zgodzi, że ciało nr 2 zapożyczone zostało od grupy raczej szczupłych dziewczyn (lub jest to średnia arytmetyczna dziewcząt o różnych sylwetkach), a mimo to przy hiperbolicznie zbudowanej Barbie prezentuje się niczym ciało hobbita i jest kompletnie nieatrakcyjne. Nie znaczy to jednak, że żywa dziewczyna przy Barbie wypada nieatrakcyjnie, czego być może tak obawiają się psychologowie i inni specjaliści. Wątpię, by ktokolwiek zechciał porównywać lalkę z żywą kobietą, lub przy ocenie urody kobiet w ogóle brał takową za wyznacznik. Osobiście uważam, że jeżeli ktoś przyjmuje takie kryterium w doborze partnerki, lub za wszelką cenę dąży do osiągnięcia wyglądu lalki Barbie, to jest to co najmniej dziwactwo i  przenoszenie odpowiedzialności za takie przypadki na twórców lalki jest chyba szukaniem winnego na siłę.
Ja będąc dzieckiem doskonale oddzielałam świat lalek od realnego. Już wtedy miałam to wyczucie, że to co wypada w świecie lalek, lub to co jest ładne w świecie lalek, już może takie nie być w realnym życiu. (I czasem vice versa!) Nigdy nie chciałam przenosić estetyki Barbie do mojego własnego stylu, czy oceniać swoje ciało przez jej pryzmat.
Wielu z nas również oddziela te dwa światy: lalek i ludzi. Jako fani Barbie nie chodzimy ubrani na różowo i nie wycinamy sobie żeber, by wyglądać jak ona (choć zdarzają się takie precedensy w świecie showbiznesu, celebrytek i wszelkiej maści "modelek instagrama"). Świat Barbie zlokalizowany jest gdzieś poza szarą rzeczywistością, w świecie marzeń, jest dla nas odskocznią. Może dlatego wielu z Nas oburza nadawanie Barbie realnych, kobiecych kształtów, co jest niczym innym jak wklejanie do bajkowego świata czegoś realnego, wziętego z naszego, szarego, zwykłego życia. Może Ci, którym tak przeszkadza ten zabieg po prostu chcą chronić marzenie swego dzieciństwa przed... zbrukaniem.?Takie mam wrażenie, goszcząc na zagranicznych forach lalkowych, gdzie królują teksty typu: "In my world Barbie has a long legs, narrow waist and big breast. How dare you force your body type onto her?". Brzmi dość rozpaczliwie. :) Lepiej chyba podejść do sprawy z dystansem. Ja jestem sceptyczna. Ta notka to moja polemika z samą sobą. Właściwie wciąż rozważam za i przeciw rozpatrując kwestię pod różnymi aspektami. Staram się spojrzeć na sprawę obiektywnie, ale też przedstawić mój osobisty punkt widzenia.
Wracając jednak do Lamilly: wiemy już, że posiada ona kształty zdrowej kobiety. Niestety świat Barbie przyzwyczaił nas do długonogich i ultraszczupłych sylwetek i widok Lamilly pośród nich prowokuje negatywne odczucia estetyczne (przynajmniej u mnie!). Tak więc choć w realnym świecie kobieta o kształtach Lamilly czy curve  jest bardzo atrakcyjna i seksowna, to w świecie Barbie biedna Lamilly wygląda na grubą i przysadzistą. W jej przypadku gwoździem do trumny okazały się jeszcze płaskie stopy oraz niezgrabna postawa ciała. Najwidoczniej Mattel potrafi uczyć się na błędach konkurencji, gdyż ich wersja curve doll jest znacznie powabniejsza i nosi buty na obcasie.
Wracając jeszcze na moment do akcji społecznej promującej naturalnie zbudowane lalki, dziwnym zbiegiem okoliczności powyższe zdjęcie podesłał mi całkiem niedawno znajomy, który wie o moich zainteresowaniach lalkami.  Jako osoba całkowicie postronna i obiektywna podsumował całą inicjatywę w sposób dość zaskakujący, mianowicie "naturalną" Barbie nazwał... lalką feministek! Dodał po chwili, że czeka na Kena z piwnym brzuchem siedzącym na kanapie, który byłby męską wersją odtrutki różowego i nierealnego świata Barbie.
Tu muszę przyznać, że uwagi osób nie-lalkowych są dla mnie zawsze bardzo interesujące. Ja w całym moim szaleństwie na punkcie Barbie, czasem popadam w fanatyzm. Można rzec, że zatrzymałam się na pewnym etapie produkcji Barbie niczym stara idealistka i neguje to, że Barbie musi iść z duchem czasu. Postępowość to też przecież ważna część jej wizerunku.
Wychodzi więc na to, że moja niechęć do ciałka curve, poza skojarzeniem z irytującą kampanią społeczną czy średniej urody lalką Lamilly, ma chyba źródło w  przywiązaniu do wizerunku Barbie z lat 80 i 90 tych. Choć doskonale rozumiem, że Barbie powinna prowadzić dialog ze współczesnością,  a w obecnych czasach kobiety wariują na punkcie operacji plastycznych, nawet tak drastycznych jak wyżej wspomniane usuwanie żeber i wszczepianie implantów gdzie się da. Wobec tego stanu rzeczy Barbie mówi: "kochaj swoje ciało, jesteś piękna w rozmiarze tall, petite, a nawet curve!" Założeniem twórców Barbie oraz strategów firmy Mattel jest również to, by Barbie nie pozostawała obojętna na nieszczęścia, jakie mają miejsce wokół nas. Barbie solidaryzowała się już z osobami niepełnosprawnymi ("Share a Smile" Becky), z dziećmi chorymi na nowotwór, a dziś Barbie uczy jak kochać swoje ciało, bez względu na rozmiar. Barbie pokazuje młodemu pokoleniu, że piękno ma różne wcielenia, że wbrew temu co kreują media, nie istnieje jeden szablon kobiety atrakcyjnej. Rozumiem tą intencję firmy Mattel, to nawet szlachetne... by było, gdyby nie chodziło o pieniądze. Lecz czyniąc to projektanci odeszli od znanego nam archetypu Barbie dalej niż kiedykolwiek...
Wygląda na to, że po latach konsekwentnego trwania w wizerunku bezczelnie zgrabnej Barbie o bujnych kobiecych kształtach przy zachowaniu szczupłej talii i długich nóg, Mattel stwierdził, że czas na kolejne ustępstwo (pierwszym było ciałko belly button, które niestety nie zadowoliło krytyków, w dalszym ciągu dostrzegających w nim nieproporcjonalność). A może chciano stworzyć swoją własną wersję lalki Lamilly, by odebrać jej niezasłużone zainteresowanie mediów i opinii publicznej? Bo któż będzie roztrząsał istnienie jakiegoś klona o grubszej budowie, skoro sama Barbie też pojawiła się w takim wcieleniu? I to w o wiele ładniejszym niż konkurentka? Bowiem trzeba przyznać, że przy średniej urody Lamilly z niezgrabnie nastroszonymi ramionami i krótką szyją, mattelowska lalka jest śliczna, począwszy od buzi, skończywszy na pełnej gracji postawie ciała! W pełni rozumiem więc zachwyt niektórych kolekcjonerów. :)
 Myślę nawet, że Barbie w wersji tall, petite czy curve to pozycja obowiązkowa w zbiorze każdego, kto lubi porównywać lalki i obserwować zmiany jakie zachodziły na przestrzeni lat. Mało tego, gdybym tworzyła oś czasu z najważniejszymi wcieleniami Barbie, to dzisiejsze lalki w różnych rozmiarach umieściłabym tam obowiązkowo. Choć ciężko trawie radykalne zmiany w wizerunku mojej ukochanej lalki, to przyznam, że koncept o którym mowa, jest rewolucyjny i z pewnością odciśnie się w historii Barbie.


Tyle z mojej strony na temat nowego konceptu, a póki co czekam z niecierpliwością aż zobaczę je na sklepowych półkach. Wówczas przekonam się tak naprawdę czy pomysł ten zdaje egzamin. Może się bowiem okazać, że wszystkie cztery nowe ciałka, prezentują się znakomicie! I oby tak było!
Pora wrócić do głównego tematu, czyli Barbie Fashionistas 2015. Omówię każdą z osobna, w dwóch trzech zdaniach, a kolejność odzwierciedlać będzie, w jakim stopniu poszczególna lalka przypadła mi do gustu. Zacznę od miejsca ostatniego, czyli najmniej udanej według mnie Barbie.

Miejsce ostatnie przypadło Barbie z wypustu drugiego. Lalka ma nowy mold zwany "Milly" oraz jasne, blond włosy o słomkowym odcieniu. Face paint u tej lalki jest bardzo skromny, można rzecz standardowy. Dotyczy to również fryzury: ot, takie zwykłe uczesanie z przedziałkiem na boku. Nie ma się do czego przyczepić, ale też czego chwalić. Być może gdyby lalka posiadała bardziej wyszukany look, nie byłaby na ostatnim miejscu, ale niestety przy tym stroju, który nie przypadł mi do gustu, włosy i makijaż musiałyby być na prawdę extra, by tą pannę w moich oczach nobilitować.



#13

Golfik w drobne graficzne wzorki jest fajny, podobnie jak materiał imitujący satynę, lecz dół sukienki wygląda, jakby pochodził od innego stroju i został doszyty tutaj przez pomyłkę. W moim odczuciu nie pasuje, gryzie się i psuje całość. Dodatki zamiast różowe mogłyby być w kolorze akwamaryny na przykład:).

Na miejscu przedostatnim uplasowała się kolejna Barbie z wypustu drugiego. Według mnie jest to najbardziej nijaka lalka w całej serii. Choć ma śliczne, miodowe włosy, które bardzo ładnie się układają,  a także cudne białe buciki, to całość jest niestety mdła i nudna. Winowajcą tego stanu rzeczy jest góra sukienki. (Dolna jej część bardzo mi się podoba). Barbie na dodatek ma różowawy odcień skóry, który zlewa się ze strojem.


#12

Pozycję trzecią od końca zajmuje lalka o imieniu Carli Bell, posiadająca mold Skipper 2010. Jej buzia i kolor włosów są obłędne, lecz znowu stylizacja psuje całość. Nie podoba mi się szczególnie bluzka. Nie wiem o co chodzi z tym luźnym krojem i falbaniastym wykończeniem. Nadruk jest nawet fajny i pasuje do playline, ale w połączeniu ze spódniczką w kropki z kolejną falbanką, wypada dość infantylnie... Ten strój pasowałby bardziej do młodszej siostry Barbie Shelly, a nie do nastolatki, która nosi wyzywające buty na obcasie,



#11


Miejsce w czwarte od końca było trudne do ustalenia, gdyż pozostałe lalki wszystkie mi się podobają niemalże tak samo. Po namyśle jednak wyłowiłam:



#10

 Barbie -  cała różowa! To jedyny minus, ale dla mnie niestety duży.


Nieco wyżej uplasowała się Neko. Przeważyła piękna twarz i idealne włosy. Plus również za śliczną torebkę i zabawny nadruk na bluzeczce. Szkoda, że spódnica jest różowa i buty są odlane ze strasznie tandetnego plastiku.



#9

Szóste miejsce od końca zajęła za to:



#8

Barbie. Jest to najładniejsze jej wcielenie: śliczny lekko opalony odcień skóry, włosy przeplatane ciemniejszymi pasemkami i super dodatki w postaci kopertówki z "wężowej skóry" oraz butów na słupku z dobrej jakości plastiku. Minus za stylizację. :) Góra mogłaby być inna, bardziej koktajlowa. Nie jestem fanką łączenia eleganckiego stylu z codziennym. Tutaj zaś mamy dobitny tego przykład: połyskująca spódniczka plus bluzeczka z bawełny.


Kolejna Pani:



#7

W tym punkcie rankingu zaczynają się prawdziwe dylematy! Ogromnie podoba mi się stylizacja Barbie powyżej! Jednak po krótkim zastanowieniu uznałam, że poniższa kandydatka prezentuje lepiej. Jej look jest bardziej oryginalny i co najważniejsze jest w nim bardzo mało różu!



#6


Bliżej podium wylądowała Angie, lalka którą darzę wyjątkową sympatią.



#5

W zasadzie nie wiem dlaczego, gdyż jej zdjęcia promocyjne mnie zniechęcały. Uważałam ją za bardzo nudną lalkę i zamówiłam ją tylko po to, by skompletować serię. Gdy ujrzałam ją na żywo bardzo mi się spodobała. Ma zawadiacką buźkę i bardzo fajne ciuszki. Nie wspomnę o ciekawych butach i ładnej torebce z imitacją frędzli. Tak ją wychwalam, że powinna znaleźć się na pierwszym miejscu, wiem. Lecz obiektywnie patrząc są w serii ciekawsze lalki i to je muszę wyróżnić.


Następna w kolejce jest Asha:



#4

Ta dziewczyna jest świetna! I tak uwielbiam mold Asha, nawet bez tych pięknych niebieskich oczu! Bardzo podoba mi się kolorystyka stylizacji (naszyjnik się zapodział!) i fryzurka, choć dzieciaczki pewnie będą zawiedzione tak krótkimi włosami...

Powyższe zdjęcie jest kiepskie więc będę posiłkować się zbliżeniem, by ukazać Wam cudną buzię Ashy:



Wkraczamy na podium. Trzecie miejsce wywalczyła Kassandra, która według mnie wyróżnia się nieco indiańską urodą. Uwielbiam jej włosy z odcieniem czerwieni i pieprzyk na policzku.



#3

Stylizacja jest niemalże idealna, zmieniłabym tylko buty. Umieściłabym ją wyżej w rankingu, gdyby nie lekko za duża głowa.





Drugie miejsce należy do Rosy - dziewczyny o ciemniej karnacji i moldzie Goddes. Urzekła mnie w niej romantyczna stylizacja w kolorze czerwieni i  z motywem serca, a także nietuzinkowa uroda lalki.

#2
Kolor szminki pięknie komponuje się z karnacją Rosy. Jej twarz wygląda niezwykle "ludzko" w porównaniu z pozostałymi lalkami z serii. Zwłaszcza gdyby postawić ją obok Barbie.



Pierwsze miejsce nie mogło należeć do innej panny jak do Elizabeth, której debiut kilka miesięcy temu zatrząsł kolekcjonerskim światem !



#1

Nie mam ani jednego zastrzeżenie... jest doskonała.

Dodatki w kolorze fluorescencyjnej żółci? Genialne! I ta różnorodność tkanin... Mattel się postarał. Bazą dla tej ślicznej buźki jest mold Skipper 2010 i był to znakomity wybór. Idealnie pasuje do lekko buntowniczego stylu, który nadano jej poprzez fryzurę i skórzaną spódniczkę.
Pamiętam pierwsze aukcje na allegro z tą lalką. Niektórzy sprzedawcy próbowali ją sprzedać za 180 złotych, zabawne doprawdy...



No dobrze, pora kończyć tą piekielnie długą notkę. Chciałam podzielić ją na części, ale nie chciałam przerywać dyskursu... Porządkowanie natłoku myśli to ciężka praca.:) Dziękuje Wszystkim, którzy dotarli do końca. W następnym wpisie przedstawię Wam lalkę, która zapoczątkowała nowy rozdział w moim kolekcjonerstwie.


Pozdrawiam ciepło!


Komentarze

  1. Carli oraz Angie to wciąż moje topy na
    liście gończej - co do stroju obu niuń,
    traktowałabym je jako fajne oddzielne
    elementy do stylizacji - choć jako kpl
    i mnie nie przypadły do gustu :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Lamilly była moją zachcianką, dopóki
    nie ujrzałam na blogach szczegółów
    niekoniecznie intymnych Jej budowy...
    teraz chętnie bym Ją dorwała na jakimś
    lalkowisku - i niniejszym bym zamknęła
    etap Lamilly

    OdpowiedzUsuń
  3. niezależnie od jakże przeciwstawnych opinii w necie -
    ja już przebieram nogami, by pobiec do sklepu i kupić
    pięć krągłych faworytek, prawie wszystkie żyrafy i
    2 drobne oraz te tzw. standardowe - również dwie...

    tak więc mam plan zakupów przynajmniej na 3 miesiące
    - i nie zawaham się go zrealizować! LALE - przybywajcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że ludzie nie potrafią zapanować nad emocjami. Gównoburza wszędzie. Dla mnie to kolejny pretekst do przemyśleń. Przynajmniej coś się dzieje w lalkowym świecie. Wszyscy tak psioczymy, że ciałko TnT najelepsze ever, a gdyby było ono niezmiennie od tych 30 lat, to byśmy z kolei psioczyli, że powinni wymyślić coś nowego:D Mam senstyment ale rozumiem, że zmiany są potrzebne.

      Usuń
    2. ja rozumiem zmiany ale i sama ich wypatruję a nawet -
      prowokuję! cudną absolutnie RETRO buźkę Betty Tong
      przerzuciłam na znośne ciałko pozwalające Jej lepiej
      pozować, choć już TnT zaburzyłoby mi kosmiczną jedność :D

      Usuń
  4. Mam w nosie te wszystkie burze o nowe ciałka, cieszę się jak dziecko, że będą kolejne ciekawe lalki, do tych fashionistas trochę się przekonywałam, a teraz sama mam ich kilka sztuk, i jeszcze kilka w planach do kupienia:) Twój nr 1 jeszcze mnie nie przekonał do siebie, ale patrząc jakie obecnie są jej ceny to pewnie i ja się w końcu skuszę, ale nie przez strój, bo ten i tak zawsze wymieniam, ani fryzurę, bo to podgolenie to mnie bardziej denerwuje niż zachwyca, tylko przez te zamknięte, intensywnie czerwone usta:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oo tak! usta Elizabeth są jej największym atutem. nawet nie fryzura nad którą pieją tak zagraniczni kolekcjonerzy. zresztą wcale nie jest to nowość u Mattela, bo wcześniej obdarzono taką fryzurką jedną postać z Monster High.

      Usuń
  5. Fajne te fashionistki choc mnie nie urzekly na tyle zeby kupic nawet jedna z nich. Za to bardzo niecierpliwie czekam na te roznorodne Barbie i jesli tylko sie uda to kupie kilka z nich.

    OdpowiedzUsuń
  6. Różnorodność jest ciekawa i bardzo chętnie będę je oglądać a czy kupię, czas pokaże. Lubię, kiedy można ubierać te same ubranka różnym lalkom a z innymi ciałkami mogą być kłopoty :)))
    Niemniej są interesujące!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hello from Spain: I love new dolls from Mattel. I really like the new dolls and outfits. Keep in touch

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy wpis i spojrzenie na fashionistki. Ja także czekam na nowy wypust lalek i z diabelskim uśmiechem stwierdzam, że jak się na te lalki rzucimy wszyscy, to dla dzieciaków nic nie zostanie :D :D Poziom ekscytacji rośnie... :))) jakież to przyjemne...

    OdpowiedzUsuń
  9. myślę, że dzieciaki nie zamierzają wcale się z nami ścigać do sklepowych regałów. wolą chyba gry komputerowe niż lalki. smutne czasy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Happy Family Midge 2002 czyli Wielka Paka cz. 3

Sparkle Beach Barbie 1995

29 lipca Czwarta rocznica bloga